Relacja z Warszawskich Targów Książki 2016


Po raz kolejny odwiedziłam Warszawskie Targi Książki i ponownie przeżyłam wiele emocjonujących chwil. Ten wyjazd okazał się wyjątkowy nie tylko dlatego, że spotkałam ulubionych autorów, atmosferę podkręciły bowiem spotkania z blogerami. Po raz pierwszy spotkałam na żywo osoby, z którymi na co dzień porozumiewam się jedynie wirtualnie. 

Przed wyjazdem opracowałam szczegółowy plan spotkań z uwzględnieniem autorów i wystawców, który niemal w całości udało mi się zrealizować (głównie dzięki pomocy niezastąpionej Beti G., która dzielnie znosiła miliony okrążeń wokół Stadionu) Na fotografiach zobaczycie kilka migawek ze spotkań (jakość zdjęć nie jest najlepsza, ale uwierzcie mi, w targowym szale nie myślałam o tym, by zabrać aparat. Dziękuję wszystkim, którzy przesłali mi jakiekolwiek ujęcia, tylko dzięki Wam powstała relacja ;)

Targi rozpoczęłam w piątek od wizyty u ulubionych wydawców, czyli Filii i Czwartej Strony. W Filii spotkałam Magdalenę Witkiewicz i odbyłyśmy kameralne spotkanie autorskie w cudownej atmosferze. Musicie wiedzieć, że autorka jest wyjątkową, ciepłą i szalenie rozmowną osobą. Nic dziwnego, że czytelniczki bez obaw zwierzają jej się z największych sekretów, a każda kolejna książka jest balsamem dla duszy. 

Poznałam też Lilianę Fabisińską, spotkanie to sprawiło, że zapragnęłam poznać chociaż jedną książkę autorki, która dzielnie wspiera Magdę Witkiewicz i Nataszę Sochę. Nie wiem czy wiecie, ale to pani Lilianie zawdzięczamy ostateczny szlif Awarii małżeńskiej.

Jeśli już o Nataszy mowa, autorka miała spotkanie z czytelnikami w sobotę, z okazji premiery nowej książki pt. Hormonia. Jest to słodko-kwaśno-gorzka i bardzo dojrzała powieść (mimo pozornej lekkości). Sama autorka natomiast jest przesympatyczną osobą, z którą rozmawia się tak, jakby znało się ją od lat, zamieniłyśmy więcej niż kilka słów, ponieważ autorka była obecna przez cały targowy weekend. 

Również w piątek, całkiem przez przypadek trafiłam na Marię Paszyńską, która czekała na czytelników na stoisku Czwartej Strony. Cóż to było za wzruszające spotkanie! Maria jest skromną, delikatną i uzdolnioną autorką, która (na szczęście dla nas) wreszcie odkryła, że pisanie jest jej powołaniem. Cykl o przedwojennej Warszawie skradł moje serce, podobnie jak wiadomość o jesiennej premierze nowej książki (tym razem wcale nie o Warszawie). Autorka pamiętała moją recenzję Warszawskiego Niebotyku, czym sprawiła mi ogromną radość. 

Na poniższym zdjęciu zobaczycie też migawkę ze spotkania z Agnieszką Lingas-Łoniewską. Autorka podpisywała swoją najnowszą książkę (Piętno Midasa), która miała premierę na Targach. Długość kolejki dorównywała tej u Remigiusza Mroza, a czerwone koszulki Sekty Agnes widać było z daleka ;) Pisarka podpisała mi między innymi książkę dla zwycięzcy facebookowego konkursu.

od lewej: Natasza Socha, Magdalena Witkiewicz, Agnieszka Lingas-Łoniewska, Magdalena Knedler, Maria Paszyńska
W niedzielę spotkałam się z Magdaleną Knedler, autorką powieści Pan Darcy nie żyje, Winda i Nic oprócz strachu (kolejne powieści już wkrótce, ale o tym cicho sza ;) Z Magdą porozmawiałyśmy nie tylko o książkach, ale też o sposobach promocji, oczekiwaniach czytelników, czy truciznach... Niech Was nie zwiedzie niewinny wygląd autorki, jestem przekonana, że ma ona mroczną stronę :) A poważnie, to było dla mnie jedno z najważniejszych targowych spotkań.

Kolejnym równie ważnym autorem, którego koniecznie chciałam poznać, był Jakub Małecki. Zastanawiałam się, co takiego tkwi w umyśle autora, który stworzył Dygot (jeśli jeszcze nie czytaliście, serdecznie polecam). Moja ciekawość została zaspokojona, a dedykacja w książce okazała się jedną z najciekawszych. Mogliśmy porozmawiać nieco dłużej, ponieważ kolejka do autora została zablokowana przez stojący obok tłum do Remigiusza Mroza. Dowiedziałam się między innymi, że jesienią pojawi się kolejna książka autora. Nie wiem, czy wiecie, ale to Jakubowi Małeckiemu zawdzięczamy też doskonale przetłumaczone książki (jak choćby Listy niezapomniane, wyd. SQN).

Największą gwiazdą WTK był bez wątpienia Remigiusz Mróz. Spotkanie w sobotę (podpisywanie książki Trawers) przyciągnęło tak wielkie tłumy, że zrezygnowałam z oczekiwania i opracowałam plan zajęcia kolejki na kolejny dzień. W niedzielę razem z Beti G. pojawiłyśmy się na stoisku Czwartej Strony dużo wcześniej (no dobrze, trochę oszukuję, ponieważ w czasie, gdy Beatka przedzierała się przez Stadion, by zająć miejsce, ja grzecznie czekałam w kolejce do Agnieszki Lingas-Łoniewskiej). Niemniej jednak nasz plan się powiódł, spotkanie doszło do skutku. Popularność Remigiusza Mroza jest wynikiem nie tylko jego twórczości (swoją drogą świetnej), ale też spójnego wizerunku (zawsze elegancki, zawsze tajemniczy) i podejścia do czytelnika (nie tylko pamięta recenzje, ale też poświęca każdemu czytelnikowi maksimum uwagi, jakby świat wokół nie istniał).

od lewej: Jakub Małecki, Magdalena Knedler, Remigiusz Mróz

W sobotę uczestniczyłam w jeszcze jednym, nieoficjalnym spotkaniu, podczas którego poznałam Martę Reich – moje prywatne odkrycie. Marta napisała książkę Morderstwo i cała reszta (pamiętacie tę cegłę, którą recenzowałam jakiś czas temu?) i choć zarówno kryminały, jak i bardzo opasłe tomiska nie budzą zazwyczaj mojego entuzjazmu, tym razem poczułam swego rodzaju chemię. W efekcie przeczytałam jedną z najciekawszych książek roku. Żałuję tylko, że nie mamy z Martą wspólnego zdjęcia, ale być może wkrótce nadrobię to niedopatrzenie (mamy plan z Mozaiką Literacką).

Ostatnim, ale nie mniej ważnym punktem targów były spotkania z blogerami. Moimi towarzyszkami, podobnie jak w ubiegłych latach, były Beti G. z bloga Greczynka czyta oraz moja osobista korekta, która nie chce założyć bloga – Magda. Po raz pierwszy natomiast spotkałam na żywo Agnieszkę z bloga Niekończące się Marzenia, Natalię z Książkowe Kocha Nie Kocha, Irenę Zapatrzoną w książki i Agatę Chiyome, Miłkę z Mozaiki Literackiej i Dianę z Recenzji z pazurem.

Ponownie natomiast spotkałam się z dawno nie widzianą Magdą z Książkowych Wyliczanek, Natalią z Recenzji Natalii, Cyrysią i Kasią z Mirabelkowej biblioteczki (całe 5 minut!) i wieloma innymi osobami. Podczas targów wypiłyśmy niezliczoną ilość kaw i soczków (na świetnym stoisku merlin.pl, gdzie nic nie sprzedawano, ponieważ Merlin swoim klientom daje wszystko za darmo ;) oraz dokładnie obgadałyśmy środowisko blogerskie (a uwierzcie, materiału do dyskusji nie brakowało). 

od lewej: Beti G., Agnieszka, Agnieskza, Natalia, Agata, Irena, Kasia, Natalia P., Magda, Miłka, Diana, Krysia

Jeśli chodzi o kwestie organizacyjne, nie będę narzekać. Pogoda dopisała, temperatura była znośna i mimo braku klimatyzacji w niektórych sektorach, spokojnie można było złapać oddech. W związku z tym, że nie zaproszono wielu popularnych, zagranicznych autorów, kolejki nie były zbyt długie, a najdłuższa to ta do Remigiusza Mroza (podpisywał swoje powieści łącznie sześć godzin). 

Kolejek do wejścia również nie zauważyłam, blogerzy już wcześniej dostali wejściówki, które należało sobie wydrukować. Ceny książek nie powalały, większość wydawców oferowała zniżkę 25-30%, jedynie Czarna Owca miała wielką wyprzedaż – 50% ceny okładkowej. Gościem specjalnym Targów były Węgry, także można było spróbować węgierskiej kuchni, zadbano też o stanowiska gastronomiczne, a na jednym z ostatnich poziomów Stadionu działała kantyna.

Najmilej wspominam stoisko wydawnictwa Czwarta Strona, gdzie niezastąpiony Piotr wraz z profesjonalną ekipą dbał o dobry nastrój czytelników (na różne sposoby), można było dotknąć literatury, przytulić autora i przeczytać pierwsze zdanie nowej książki Mroza (premiera w czerwcu). Przyjemnie było także w Filii, gdzie na spotkaniu z Magdą Witkiewicz serwowano babeczki z motylami, a domowa atmosfera udzielała się czytelnikom. Darmową kawę, krówki i sorbet serwowało wspomniane wcześniej stoisko Merlina, a doborowe towarzystwo zapewniało wspaniałą atmosferę. Do zobaczenia za rok!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zostaw ślad po sobie i proszę, nie obrażaj nikogo.
Masz pytania, wnioski, spostrzeżenia? Pisz śmiało ;)