Hormonia – Natasza Socha. O córkach, które nie potrafią dorosnąć



To, czego nam wszystkim brakuje, to hormonia (...) Zgoda na to, że czas płynie, że zmarszczki mają prawo wygnieść nam twarz, że czasem masz ochotę wykąpać się nago w jeziorze, a innym razem się zabić. Moim zdaniem dotyczy to również mężczyzn


Powyższe mądre słowa powiedział Kosma, jeden z bohaterów Hormonii. I w zasadzie na tym mogłabym zakończyć recenzję, ponieważ najnowsza powieść Nataszy Sochy to po części manifest przeciwko starości i jednocześnie afirmacja życia, nawet po czterdziestce.



Co w fabule piszczy?

Czterdziestopięcioletnia Kalina znajduje się na typowym, kobiecym zakręcie. Menopauza podstępnie zamierza odebrać jej ostatnie okruchy młodości, a toksyczna matka sprawia, że Kalina nie jest zdolna do jakiejkolwiek samodzielnej decyzji. Nasza bohaterka jest (jakżeby inaczej) nudną nauczycielką, od stóp do głów odzianą w beże, od lat chodzi do tego samego fryzjera i robi trwałą na baranka, gdyż  to jedyna słuszna fryzura dla kobiety w jej wieku (sic!) i w dodatku nigdy (nigdy!) nie jadła śniadania w łóżku. Jakimś cudem udało jej się znaleźć męża i urodzić dziecko pod czujnym okiem mamusi, jednak ani związek ani macierzyństwo nie przyniosły Kalinie satysfakcji. Pewnego dnia kobieta odpowiada na anons w gazecie i umawia się na randkę w ciemno z dziwnym gościem... Kosma  podkłada ładunek wybuchowy pod klatkę ograniczeń krępujących naszą bohaterkę, a potem zostaje już tylko siwy dym i skrzypce...
Czy Kalina zasmakuje w na nowo odzyskanej wolności? Czy odkrycie rodzinnych tajemnic zmieni jej życie? Czy odważy się pokazać nago na plaży nudystów i zrozumie czym jest kwintesencja młodości? Przeczytajcie.

Spodziewajcie się niespodziewanego

Hormonia nie zaskoczy tych z was, którzy poznali już pióro Nataszy Sochy i przeczytali o maminsynku, nieogarniętych mężach czy kurach domowych. Tym razem autorka wzięła na warsztat relację czterdziestolatki złączonej mentalną pępowiną ze swoją matką, a ze względu na zbliżający się Dzień Matki, temat okazał się idealny na okolicznościową lekturę. Natasza Socha nie głaska czytelnika po główce i nawet jeśli pisze w żartobliwym tonie, są momenty, gdy jest śmiertelnie poważna.
Nigdy nie wiadomo, który moment w życiu całkowicie je zmienia. Czasem kopnie człowieka prąd, a wtedy doznaje on wizji, po których zaczyna malować obrazy, czasem spotyka na swojej drodze guru, który namawia go, by zrzucił odzież i biegał nago po lesie, szukając prawdziwego ja, a czasem trzeba sobie złamać serce. Każdy powód jest dobry, by spróbować czegoś nowego.

Autorka jest doskonałą obserwatorką rzeczywistości i z wprawą zamienia w słowa to, co widzi dookoła siebie, a co inni starają się skrzętnie ukrywać. Jej lekko kąśliwe poczucie humoru sprawia natomiast, że powieści zawierają charakterystyczny, chropowaty klimat, dręczący i dość zgryźliwy. To dlatego czytanie powieści Sochy nie jest łatwe, czasem boli jak wbijanie igły w maleńką żyłkę i mimo tego, że tekst bawi do łez, niejednokrotnie są to łzy żalu, gdy uświadomimy sobie głębszy sens... wszystkiego.

Gwarantuję, że całym sercem pokochacie bohaterów, stanowiących uroczą i wybuchową mieszankę indywidualistów. Mimo, że czasem będzie nieco bajkowo i nierealnie, a ilością przygód inne autorki pewnie obdzieliłyby postaci w trzech tomach, jestem przekonana, że poczujecie głębszy sens tej historii. A jako bonus otrzymacie szczyptę wiedzy na temat naszych zagranicznych sąsiadów.

Hormonia nie jest powieścią dla wszystkich, ale bez wątpienia powinny sięgnąć po nią kobiety, których życie znalazło się na zakręcie. Głębię przekazu odkryją również ci czytelnicy, którzy gdzieś w pędzie ku lepszej przyszłości zagubili siebie, swoje marzenia i pragnienia. Mam na myśli kobiety w tak zwanym wieku średnim, którym nagle stało się... wszystko jedno.

Jeśli czujesz, że przyszłości już nie ma, a Ty nie spełniasz oczekiwań bliskich, w dodatku Twoje ciało błaga o chirurga plastycznego, a dusza od lat nie doświadczyła miłości, oraz masz czasem ochotę udusić własną matkę  – powinnaś sięgnąć po tę książkę. Nawet gdy lektura nic nie zmieni, przynajmniej dowiesz się dlaczego warto pójść na plażę nudystów...

Podsumowując: Hormonia to kolejna doskonała, słodko-gorzka, a czasem nawet kwaśna opowieść Nataszy Sochy – autorki, która nie boi się wbijać szpilek głęboko, wprost w nasze ludzkie słabości. Obnaża sztuczność relacji w rodzinie, pokazuje jak wielkie znaczenie dla rozwoju człowieka ma wsparcie i akceptacja bliskich. Zmusza do bliższego przyjrzenia się relacjom z rodzicielką, a wyniki tego badania mogą okazać się kluczowe dla naszego zdrowia psychicznego. Socha ponownie przemyca pewną życiową mądrość, którą czytelnik nasiąka jakby mimochodem... I choćby dlatego gorąco polecam, zwłaszcza dziś, w wigilię Dnia Matki.

PS. Po skończonej lekturze nasuwa mi się jedna myśl: jak tak można kończyć książkę? W takim momencie? Droga Autorko, daję słowo, że szukałam zagubionych kartek... Pocieszająca jest myśl, że wkrótce pojawi się kontynuacja i już sobie wyobrażam, co tam się będzie działo :)

Szczegóły
Tytuł: Hormonia
Autor: Natasza Socha
Wydawnictwo: Pascal
Premiera: 2 czerwca 2016 r.

Ocena
Treść: bardzo dobra
Styl: bardzo dobry
Okładka: ładna

Za przedpremierowy egzemplarz powieści dziękuję Autorce i Wydawnictwu Pascal

– Dobrze, rozbieram się, ale proszę, żebyś nie wpatrywał się we mnie zbyt intensywnie. Tak jakby moja nagość była dla ciebie mało interesująca. Kosma pokazał zęby w uśmiechu, odrobinę tylko wilczym. – To będzie kłamstwo, ale spróbuję się dopasować. Bo moim zdaniem jesteś na tyle intrygująca, że zignorowanie twojej nagości byłoby dowodem na mój homoseksualizm lub kurzą ślepotę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zostaw ślad po sobie i proszę, nie obrażaj nikogo.
Masz pytania, wnioski, spostrzeżenia? Pisz śmiało ;)