Awaria małżeńska – Magdalena Witkiewicz, Natasza Socha. Przedpremierowo

fot. Najka Photography

Mam dla Was zagadkę: co powstanie po zderzeniu sarkazmu i zmysłu obserwacji Nataszy Sochy z humorem i wrażliwością Magdaleny Witkiewicz? Może przekombinowana bujda na resorach? Albo spektakularna literacka awaria? 
Najnowsza powieść aż iskrzy od napięcia, a szacowna instytucja jaką jest małżeństwo wali się w posadach na skutek wydarzeń, jakie swoim bohaterom zgotowały dwie z najzdolniejszych polskich autorek. A uwierzcie, inwencji twórczej i pomysłowości absolutnie im nie brakowało...

Pewnego dnia Mateusz i Sebastian, dwaj zupełnie obcy sobie mężczyźni muszą zastąpić swe żony na placu boju zwanym domem. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby panowie do tej pory w jakikolwiek sposób poczuwali się do odpowiedzialności za banalne domowe czynności. Jednak obaj panowie nie mają pojęcia nie tylko o tym, w jaki sposób przygotować płatki z mlekiem, nie wiedzą również do jakiego przedszkola chodzą dzieci, ani czym różnią się skarpetki na rytmikę od tych zwykłych. Żyją też w przeświadczeniu, że pralka pierze, rozwiesza i prasuje sama, a obiad z dwóch dań powstaje po użyciu różdżki. Na skutek nieszcześliwego zbiegu okoliczności przed Mateuszem i Sebastianem los postawi zadania wymagające żelaznej siły, anielskiej cierpliwości i zegarmistrzowskiej precyzji – będą musieli stać się na dłuższą chwilę samowystarczalni. Czy podołają zadaniom? Czy dom przetrwa, a dzieci nie umrą z głodu? Wyobraźcie sobie teraz własnych mężów. No właśnie... 

Pisarskie duety to wyższa szkoła jazdy. Zdecydowanie łatwiej stworzyć spójną historię, gdy od początku do końca jest się jej jedynym autorem. Trudniej natomiast połączyć swoje myśli z wizją kogoś innego, nawet jeśli ten ktoś wydaje się podobny... A już snucie opowieści w taki sposób, że czytelnik nie zorientuje się, które fragmenty są czyjego autorstwa to czyste mistrzostwo. Natasza Socha i Magdalena Witkiewicz niezaprzeczalnie dały radę! Nie tylko miały niebanalny pomysł i iście piekielną wizję jego realizacji, ale też tak podzieliły się narracją, że koncertowo... zrobiły mnie w konia (byłam przekonana, że odgadnę, kto napisał poszczególne kwestie). 

Awaria małżeńska idealnie wpisująca się w rozrywkowo-obyczajowy nurt dosłownie czyta się sama, a każda kolejna scenka nie tylko poraża prawdziwością (panowie, wybaczcie) ale też bawi na najwyższym poziomie. Ilość gagów, jakimi naszpikowano fabułę sprawia, że czytanie wiąże się z notorycznym chichotaniem. Tej książki nie można czytać na smutno, nie da się też pochłaniać jej w skupieniu, ponieważ myśli błądzą w dość wstydliwe rejony "co by było gdyby...". Obie autorki oddały Awarii... swoje największe pokłady poczucia humoru i tak sobie myślę, że Magdalena i Natasza wcale się tak bardzo nie różnią. Ich wspólne porozumienie i podobny światopogląd zaowocowały książką, do której z przyjemnością będę wracać oraz z premedytacją podsunę mężowi.

źr. ONA CZYTA
Nie myślcie sobie jednak, że powieść ośmiesza męski ród. Wytyka też nam, kobietom, drobne grzeszki i błędy, które sprawiają, że małżonkowie zamiast włączać się w obowiązki domowe czmychają przed telewizor lub uciekają w pracę. Za ten maleńki prztyczek w noc dla kur domowych serdecznie autorkom dziękuję!

Awaria małżeńska to rozrywka w czystej postaci, jednak nie pozbawiona głębszego sensu i ukrytego przekazu, który dociera do podświadomości trochę na przekór. Powieść doskonale bawi i powoduje nieopanowane wybuchy śmiechu, ale przede wszystkim udowadnia, że mężczyźni nie są wcale takimi sierotami życiowymi, na jakich się kreują. Prawdziwy mężczyzna nie tylko potrafi zająć się domem i dziećmi, ale też jest w tym całkiem dobry. Jeśli dostanie szansę od losu może zbudować z rodziną niesamowicie silną więź, której czasem zazdrości mu żona. To jeden z powodów, dla których żony trzymają mężów z daleka od jakiejkolwiek odpowiedzialności za dom – boją się, że płeć brzydka poradzi sobie zbyt dobrze (oczywiście żartuję, a może nie? :)

Awarię małżeńską polecam wszystkim czytelniczkom, które mają zdrowy dystans do siebie i swojego małżeństwa, ale także wszystkim tym, którzy potrzebują lekkiej i mądrej książki poprawiającej humor. Lekturę ułatwia dwutorowa narracja, poznajemy naprzemiennie losy rodziny Sebastiana i Mateusza, którzy radzą sobie z prozą życia stosując ciekawe sposoby na przetrwanie (z zatrudnieniem wysoko wykwalifikowanej niani dla ptaszków na czele). Największym atutem powieści jest jednak kreacja bohaterów i choć jest ich mnóstwo, każdego z osobna doskonale zapamiętacie i pokochacie – bez względu na to, czy będzie to teściowa z obsesją czystości, czy też specyficzna niania. Polubicie też słomianych wdowców, którzy koncertowo dają radę, mimo wielu koszmarnych i przezabawnych wpadek. Poprawa humoru jest oczywistym skutkiem lektury, jednak powieść wywołuje także skutki uboczne: niesie z sobą garść pożytecznych porad, na przykład jak unieszkodliwić Furby'ego czy po co prasować skarpetki, ale też jak uratować małżeństwo. Drogie panie – trzeba po prostu się połamać! Serdecznie polecam, czytajcie na zdrowie.

Szczegóły
Tytuł: Awaria małżeńska
Autor: Magdalena Witkiewicz, Natasza Socha
Wydawnictwo: Filia
Premiera: 20 stycznia 2016

Ocena
Treść: 5+/6
Styl: 6/6
Okładka: 4+/6

Za możliwość przedpremierowego poznania powieści dziękuję Autorkom.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zostaw ślad po sobie i proszę, nie obrażaj nikogo.
Masz pytania, wnioski, spostrzeżenia? Pisz śmiało ;)