Barwy miłości. Czerwień – Kathryn Taylor. Co z tym klubem?



Pierwszy tom cyklu Colours of Love przypominał mi sławną powieść E.L. James Pięćdziesiąt twarzy Greya i choć miał kilka niedostatków, zafascynował mnie wątkiem tajnego erotycznego klubu. Liczyłam na to, że autorka rozwinie nie tylko rozbudzający zmysły romans głównych bohaterów, ale też postawi na wątek sensacyjny. Niestety – przeliczyłam się. Barwy miłości. Czerwień to w głównej mierze... nuda. Jest jednak coś, co ratuje tę pozycję – lekki styl pisarki i podobieństwo do cyklu Daringham Hall, który jak wiecie, bardzo lubię.

Co w fabule piszczy?

Przepadła z kretesem. Chociaż Grace doskonale zdaje sobie sprawę, jak niebezpieczne jest uczucie do Jonathana Huntingtona, to z dnia na dzień kocha go coraz bardziej. Czy szlachetnie urodzony, żądny władzy i wyrachowany mężczyzna naprawdę jest tak nieprzystępny, jak jej się wydaje? Czy naprawdę widzi w niej jedynie zabawkę? Dziewczyna postanawia zrobić wszystko, aby mu uświadomić, jak bardzo jest dla niej ważny i że chciałaby dzielić z nim życie. Nie wie jednak, że jej starania niemal doprowadzą do katastrofy: Jonathan będzie musiał stawić czoło tragedii z przeszłości i zmierzyć się z traumą, która rzuciła cień na całe jego życie. Jakiego ostatecznie dokona wyboru? Czy gorące uczucie pięknej młodej kobiety wystarczy, by zmiękczyć jego serce i dać im obojgu szansę na szczęście, którego tak bardzo pragną?*

Początek książki to droga przez słodką mękę. Spotkania bohaterów aż kipią od erotyki i miłosnych uniesień, a przez ponad sto stron nic szczególnego się nie dzieje. Jedna akcja między Jonathanem i Nagako narobiła mi nadziei na sensacyjny wątek, jednak jak się potem okazało, było to tylko drażnienie czytelnika. Taylor poszła w stronę, której się nie spodziewałam – punkt dla niej, ale z racji tego, że oczekiwałam namiętnego erotyku, rozczarowałam się. Autorka postawiła na rozwiązania, które sprawdziły się w jej drugiej serii, o majątku Daringham Hall. Nie rozumiem tego zagrania, ale myślę, że większość czytelniczek przyjmie taki kierunek z radością.

Kathryn Taylor doskonale czuje się kreując historie wielkich rodów na skraju upadku, wie jak poprowadzić akcję, by oczarować czytelnika scenami wystawnych przyjęć i namiętności w kuluarach wielkiego dworu. Pięknie pisze o ludzkiej dumie i dramatach rodzinnych, ale nie sili się na odkrywcze rozwiązania. Skutkiem tego Barwy miłosci. Czerwień to historia letnia, która nie porywa i nie zaskakuje, ale przyjemnie wypełnia czas. Jeśli podobał wam się cykl Daringham Hall i lubicie klasyczne romanse, nie będziecie zawiedzeni. Jednak jeśli oczekujecie pełnokrwistego erotyku, który zawładnie waszymi sercami i wywoła rumieńce na twarzy, lepiej poszukajcie innej książki (jak choćby Amber)

Z przykrością stwierdzam, że Czerwień nie spełniła moich oczekiwań, choć generalnie nie jest to zła książka. Na pewno spodoba się czytelniczkom, które lubią angielskie klimaty. Kathryn Taylor ma wyraźne ciągoty do tworzenia romansów w starym stylu, kręcą ją wielkie majątki i ich problemy, a także klasyczne pary kochanków, w których on dominuje, a ona topi się w jego ramionach jak wosk. Powieść usatysfakcjonuje też wielbicielki pikantnych scen erotycznych, którymi połowa powieści jest wręcz naszpikowana. Spodziewajcie się również wielkich porywów serca umieszczonych w niezbyt dynamicznej opowieści o przewidywalnej fabule. Polecam zainteresowanym, a sama czekam na kolejny tom, może dowiem się wreszcie, co z tym klubem :)

Szczegóły
Tytuł: Barwy Miłości. Czerwień
Autor: Kathryn Taylor
Przekład: Miłosz Urban
Cykl: Colours of love
Wydawnictwo: Akurat 2016

Ocena
Treść: dostateczna
Styl: dobry
Okładka: ładna

* opis wydawcy

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zostaw ślad po sobie i proszę, nie obrażaj nikogo.
Masz pytania, wnioski, spostrzeżenia? Pisz śmiało ;)