Martwe listy – Caite Dolan-Leach. Przedpremierowo


Martwe listy są debiutem literackim amerykańskiej pisarki i tłumaczki Caite Dolan-Leach. Skuszona opisem wydawcy, postanowiłam spędzić kilka wieczorów z bohaterami powieści. Czy zapowiedzi oraz pełne entuzjazmu blurby potwierdziły się w praktyce? Czy ten debiut wywołał we mnie jakiekolwiek emocje? A może okazał się totalnym rozczarowaniem? Zapraszam, przekonajcie się sami 😉


Ava Antipova wraca po prawie dwuletniej nieobecności do rodzinnej winiarni. Nie jest to jednak przyjemna wizyta. Przylatuje z Paryża do Ithaki na wieść o tragicznej śmierci swojej siostry bliźniaczki. Nie rozpacza, nie popada w odrętwienie. Znając Zeldę całe swoje życie oraz wiedząc, że siostra od zawsze uwielbiała manipulować otoczeniem i stosowała różne gierki, Ava podejrzewa, że cała sprawa okaże się wielką mistyfikacją. Kolejnym makiawelicznym planem Zazy. Spodziewa się, że siostra obserwująca z ukrycia zainscenizowaną przez siebie scenę wydarzeń, znienacka, w odpowiednim momencie pojawi się na niej, triumfując. Bliźnięta przecież wiedzą o sobie wszystko, prawda?

„Szczerze mówiąc, nie ma mowy, żeby nie żyła. Poczułabym to w każdej komórce ciała, które jest przecież tak mocno związane z jej ciałem.”

Przeprowadzka do Paryża była dla Avy swoistą ucieczką od problemów. Zdradzona przez siostrę, postanowiła nigdy więcej się z nią nie kontaktować. Przedwczesna śmierć Zeldy w pożarze stodoły, przywołała bolesne wspomnienia oraz głęboko ukryte demony przeszłości. Ava będzie musiała odnaleźć się w nowej rzeczywistości, a przy tym ponownie zdefiniować siebie. Co takiego wydarzyło się pomiędzy siostrami? Dlaczego Ava opuściła rodzinną winnicę?

„Wstaję i idę powoli wokół wypalonych zgliszcz, a światło latarki tańczy po nich. Słabe, złowieszcze ciepło wciąż unosi się nad ziemią. […] Rozglądam się za znakiem, wiadomością mojej siostry na temat tego, co tu zaszło. Ani przez chwilę nie wierzę, że nie żyje.”

Niewątpliwym plusem Martwych listów są wykreowani przez Caite Dolan-Leach bohaterowie. Każdy z nich jest odrębną, wyrazista jednostką, która wywołała we mnie mieszane uczucia. Ava, z pozoru odpowiedzialna, poukładana i stateczna, tak naprawdę zagubiona w różnych wersjach samej siebie. Zelda, szalona i nieobliczalna, pełna energii, pewna siebie i nietuzinkowa. Nadine, matka bliźniaczek, cierpiąca obecnie na demencję oraz otępienie z ciałami Lewy`ego, która nigdy nie należała do czułych matek. Oraz Marlon, były mąż Nadine i ojciec dziewczynek, wieczny marzyciel, uciekający przed komplikacjami. Oprócz oczywistych więzów łączy ich także pociąg do butelki. Żadne z nich nie stroni od dostępnych pod ręką trunków i wydaje się, że ich jedynym zmartwieniem jest pusty kieliszek. Choć nie zapałałam do nich sympatią, wzbudzili we mnie współczucie i litość. Okazali się także interesującymi do obserwacji osobnikami. Pisarka nakreśliła ich sylwetki bardzo sugestywnie, dzięki detalom, dbając o każdy ich gest, czy emocje.

„Nie wiem, jak żyć bez niej. Nie jestem sobą, kiedy ona nie stoi obok jako mój żywy kontrast.”

Martwe listy okazały się dość nieoczywistym thrillerem. Początkowo trudno mi było wsiąknąć w opowieść. Akcja toczy się spokojnie i raczej nie uświadczycie w niej wielu zapierających dech w piersiach zwrotów. Nie taki był zamysł pisarki. Największą zaletą powieści jest bowiem intryga, na której została oparta cała fabuła. Pośmiertne wiadomości od Zeldy, makabryczna wersja zabawy w chowanego ma naprowadzić Avę na odkrycie prawdy. Jaką gierkę przygotowała Zaza dla swojej siostry? Gdzie się ukrywa? O co w tym wszystkim chodzi? Jaką zagadkę musi rozszyfrować Ava?

Opisy bieżących wydarzeń oraz wspomnienia głównej bohaterki dostarczają wprawdzie czytelnikowi niezbędnych informacji, lecz wpływają także na odbiór powieści. Przyzwyczajona do dynamicznych thrillerów musiałam przestawić się na nowe tory. Czy mnie to zniechęciło? Absolutnie nie. Właśnie dzięki wspomnianej wyżej diabolicznej intrydze Martwe listy w mojej ocenie zasługują na waszą uwagę. Historia rozkręca się powoli, lecz jej oryginalność skutecznie rozbudza ciekawość. Nie zauważycie nawet kiedy wraz z Avą będziecie szukali nowych wiadomości od Zeldy. Choć zakończenie dla wielu z Was nie będzie zaskoczeniem, to lektura powieści pobudzi szare komórki do działania. Debiut pisarki zasługuje na mocną czwórkę z plusem 😀

„Zaczyna się na mnie, kończy na niej. Jestem pewna, że czeka nas ciekawa jazda bez trzymanki. Może po prostu rozsiądźmy się wygodnie w fotelach i rozkoszujmy atrakcjami.”



Szczegóły
Tytuł: Martwe listy
Autor: Caite Dolan–Leach
Przekład: Adrian Tomczyk
Wydawnictwo: FILIA 2017
Gatunek: thriller
414 str., oprawa miękka
PREMIERA 30.08.2017




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zostaw ślad po sobie i proszę, nie obrażaj nikogo.
Masz pytania, wnioski, spostrzeżenia? Pisz śmiało ;)