Sny Morfeusza – K. N. Haner. Siła erotyku tkwi w szczególe


Opowiem Wam o książce, która po raz kolejny namiesza w literackim światku i znów zbierze setki skrajnych opinii. Znajdą się czytelniczki, które pokochają Sny Morfeusza miłością nieskończoną, ale będą też takie, które nie pozostawią na książce suchej nitki. Po której jestem stronie? Dowiecie się czytając recenzję. 

Po skończeniu Snów Morfeusza pomyślałam tylko jedno – nie robi się czegoś takiego czytelnikowi! Wygląda na to, że K.N. Haner odczuwa przyjemność z nękania czytelniczek i zaskakująco dobrze jej to wychodzi :) Ostrzegam jednak, że książki autorki choć znajdą szerokie grono czytelniczek, nie trafią w gust każdego. Jeśli odważna erotyka i totalny brak pruderii Cię odstraszają, dla własnego komfortu psychicznego odpuść sobie lekturę. 

Co w fabule piszczy?

Cassandra Givens od zawsze nie ma szczęścia do facetów. Jej przelotne romanse za każdym razem kończą się złamanym sercem, a wybuchowy charakter, impulsywność oraz zgryźliwe poczucie humoru często wpędzają ją w kłopoty. Przeprowadzka do Miami otwiera nowy rozdział w jej życiu, a rozmowa kwalifikacyjna o pracę marzeń ma stać się drzwiami do lepszego jutra. Niestety, nic nie idzie po jej myśli, a poznanie Adama McKeya – jej przyszłego szefa – komplikuje wszystko jeszcze bardziej. 

Początek tej znajomości staje się źródłem fascynującego romansu, ale i dużych kłopotów. Cassandra traci głowę dla demonicznego Morfeusza. Między tą dwójką wybucha namiętność, nad którą nie potrafią zapanować. Adam vel Morfeusz wciąga Cassandę do gry, której zasady są bardzo proste, ale narażają oboje na ogromne ryzyko. 
Jak potoczy się historia, która nigdy nie powinna się wydarzyć? 


Dlaczego zakochujemy się w osobach kompletnie dla nas nieodpowiednich? Nigdy nie lubiłam tak zwanych złych chłopców, ale Adam nawet do tego typu facetów się nie zalicza. To nie jest zły chłopiec, to jest ktoś, od kogo powinnam się trzymać z daleka – i doskonale o tym wiem. Wiem, ale nie potrafię tego zrobić.

Autorka w swojej najnowszej książce wykorzystała najlepsze kąski z literatury erotycznej, co w połączeniu z jej nieograniczoną (i nieokiełznaną) wyobraźnią dało piorunujący efekt. Ciekawie zbudowani bohaterowie i całkiem realistyczny, choć toksyczny związek wypadają barwnie na tle nijakich książek erotycznych od pewnego czasu zalewających rynek. K.N. Haner osiągnęła równowagę między odważną erotyką, a ilością wątków fabularnych. Sny Morfeusza to bowiem nie tylko seks i miłosne potyczki potyczki bohaterów, ale też ciekawie zaplanowana sensacyjna intryga okraszona tak modnymi ostatnio, mafijnymi wtrąceniami.

Cała historia wartko płynie dzięki temu, że autorka używa prostego, czasem nawet zbyt potocznego języka i buduje wiarygodne dialogi (w porównaniu do Na szczycie widać znaczny progres!), a akcja wciąga na tyle, że chce się czytać dalej. Naszpikowanie akcji maleńkimi epizodami było strzałem w dziesiątkę, ponieważ przygody bohaterki:  zabawne, dramatyczne, czasem żenujące i romantyczne, sprawiają, że nie ma czasu na nudę.

Bohaterowie zostali dobrze, choć momentami niespójnie wykreowani. Trudno się z nimi identyfikować, zdarzały się również zgrzyty merytoryczne (dla przykładu: Cassandra teoretycznie jest mądra i zdolna, ale pracując dla Adama nie odróżnia podłogi od sufitu na rysunku technicznym i mimo, że z wyróżnieniem skończyła studia, trudno to zauważyć obserwując jej zachowanie). Jednak oceniając historię i kreację bohaterów w odniesieniu do większości erotyków dostępnych na rynku – jest dobrze. Każda z postaci jest "jakaś" i na długo zapada w pamięć, budząc skrajne emocje, a o to przecież chodzi, prawda?

Nie zaskoczę Was, gdy napiszę, że moim ulubieńcem został Adam. Co prawda jestem daleka od tego, by ogłosić go bohaterem mojego życia, jednak fakt, że budzi tak sprzeczne uczucia, równie mocno wkurza jak i intryguje. Morfeusz zachowuje się jak socjopata z przerostem ego i czytelnik musi być cierpliwy, by dowiedzieć się dlaczego tak jest (a wyjaśnienie jest warte oczekiwania :)

Żeby nie było tak słodko (bo jeszcze pomyślicie, że omdlewam z zachwytu) powiem, że autorka nadal musi popracować nad głębią relacji, zwłaszcza między bohaterami niezwiązanymi uczuciem romantycznym (mam na myśli choćby Cass i Tommiego). Przeskakiwanie na kolejne etapy bliskości, czy to w związku, czy w przyjaźni,  odbywa się zbyt szybko. Podobnie rzecz się ma z wydarzeniami dramatycznymi, Cass ekspresowo wychodzi z traumy (w normalnym życiu okupiłaby takie zachowanie co najmniej depresją). Nie zapomnijcie również, że Sny Morfeusza to opowieść skąpana w... seksie. Scen łóżkowych nie dałoby się zliczyć nawet na palcach dłoni wszystkich bohaterów powieści, tak więc spodziewajcie się pieprznym momentów na co drugiej stronie. Jestem przekonana, że znajdą się czytelniczki piszczące z zachwytu, jednak dla mnie to erotyczne przeładowanie było czasem męczące.

Niemniej jednak, cała historia zaintrygowała mnie na tyle, że czytałam niemal bez przerwy, do końca nie wiedząc do czego zmierza autorka i choć poziom irytacji sięgał zenitu, w efekcie zostałam nagrodzona za cierpliwość. Książka ta ma potencjał, by wywołać wiele osobistych wspomnień, zwłaszcza wśród czytelniczek, które za młodzieńczych lat prowadziły "intensywny" tryb życia. Możecie spodziewać się porywów serca, szczypty kontrowersji, mnóstwo pieprzu i niegrzecznych zabaw, a także całkiem niebanalnego głównego wątku fabularnego. Wielbicielkom gatunku, oraz wszystkim tym, którzy polubili Na szczycie, serdecznie polecam. Czepialskim natomiast zalecam ostrożność ;)

Szczegóły
Tytuł: Sny Morfeusza
Autor: K.N. Haner
Wydawnictwo: Editio red
Premiera: lipiec 2016

Ocena
Treść: dobra
Styl: dobry
Okładka: fajna (i wcale nie wygląda jak Grey)

Za egzemplarz powieści dziękuję Autorce i GW Helion

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zostaw ślad po sobie i proszę, nie obrażaj nikogo.
Masz pytania, wnioski, spostrzeżenia? Pisz śmiało ;)