Mimo moich win – Tarryn Fisher. Przedpremierowo


Książek o miłości nigdy dość i dochodzę do wniosku, że gdybym mogła mieć jakieś książkowe imię, pewnie brzmiałoby Romans :) Niech was zatem nie dziwi recenzja kolejnej książki New Adult, tym bardziej, że tym razem chodzi o coś zdecydowanie bardziej mrocznego. Kto powiedział, że miłość musi być romantyczna i słodka?

Co w fabule piszczy?

Olivia Kaspen ma tajemnicę. Po latach walki z depresją po utracie miłości spotyka w sklepie swojego byłego chłopaka, Caleba Draka. Spotkanie przebiega w niecodziennej atmosferze, gdyż chłopak stracił pamięć i nie wie, jaką krzywdę wyrządziła mu tajemnicza nieznajoma. Dziewczyna dostrzega w zaistniałej sytuacji swoją szansę. Jak daleko się posunie, by choć na chwilę znaleźć się w ramionach ukochanego? Czy nowa narzeczona Caleba, Leah Smith, pozwoli by podłość zwyciężyła nad poczuciem przyzwoitości? Przeczytajcie opowieść o walce dwóch istot, które dla specyficznie pojmowanej miłości są w stanie zrobić wszystko. ABSOLUTNIE wszystko.

Pamiętacie intrygującą przesyłkę, o której pisałam wam w tym poście? Nadszedł czas, bym zapoznała się z powieścią napisaną przez przyjaciółkę Colleen Hoover. I już wiem, że jeśli Never Never (wspólne dziecko Fisher i Hoover, które ukaże się w Polsce w sierpniu) będzie łączyło zalety stylu obu pisarek – to będzie absolutny hit (choć nie ukrywam, że głównie dzięki Hoover).



Po przewróceniu ostatniej strony Mimo moich win Tarryn Fisher mogę powiedzieć tylko tyle: nie tego się spodziewałam! Potrzebowałam kilku długich chwil, by podjąć decyzję, czy mi się podobało czy nie. Pierwsze wrażenie nie było zbyt dobre, historia wydawała się zbyt prosta, zbyt krótka i niezbyt zaskakująca, jednak gdy wczułam się w sytuację Olivii, wszystko nabrało innych barw i sensu, a istniejące dziury fabularne z pewnością załatają kolejne części.

Serce można oddać tylko raz.

Oto mamy opowieść o dziewczynie, która na skutek niecnych postępków utraciła miłość swojego życia. Nie wiemy, co tak podłego zrobiła bohaterka, że były chłopak nie chce jej znać i traktuje jak największego wroga. Poznajemy jedynie strzępy informacji pochodzące od samej sprawczyni zamieszania (narracja pierwszoosobowa ma swoje prawa). Domyślacie się, że Olivia każdy swój postępek wiarygodnie tłumaczy i przedstawia swoje zachowanie w dobrym świetle? Nie znamy stanowiska drugiej strony, a tłumaczenie Olivii brzmią na tyle wiarygodnie, że nie tylko zaczynamy ją lubić, współczuć i co gorsza – rozumieć jej postępowanie.

Powieść pełna jest zaskakujących zwrotów akcji, a gdy wydaje się, że całość zmierza w stronę klasycznego, słodkiego romansu, autorka serwuje bohaterom nagłe załamanie. Akty podłości i dążenie po trupach do celu przypominały mi nieco intrygi z serialu Gossip Girl (kto z was oglądał, ten zauważy, że Olivia to wykapana Blair Woldorf).

Życie to nieustanne balansowanie nad przepaścią: albo w nią spadniemy, albo pójdziemy wyżej.

Mimo moich win stanowi obraz miłości toksycznej, w której kobieta owija się wokół mężczyzny niczym bluszcz, by zdobyć i utrzymać jego miłość. Choć Olivia jest sprytną manipulatorką i zachowuje się niekiedy jak przebiegła i niebezpieczna stalkerka, to czytelnik i tak ma ochotę potrząsnąć nią i przywołać do porządku. Rozum podpowiada, że na miejscu bohaterów lepiej byłoby unikać podobnych osobowości, jednak gdzieś w podświadomości kołysze się myśl, że w podobnej sytuacji wiele osób postąpiłoby podobnie (oczywiście, gdy uprzednio pozbyło się skrupułów i znalazło w sobie tyle odwagi co Olivia).

Jak można zapomnieć o kimś, kogo się kochało, nawet jeśli to wspomnienie rani do żywego? Wlewam do kąpieli trochę wódki. Jak go sobie w takiej sytuacji wybić z głowy? A może spróbuję wykorzystać rozpacz do zrobienia kariery? Przecież to właśnie robią muzycy country. Właśnie, zostanę piosenkarką country. Drąc się na całe gardło, odśpiewuję kilka wersów Achy Breaky Heart i piję kolejny łyk.

Jedną z największych zalet powieści jest tajemniczość. Tarryn Fisher skonstruowała historię mrocznego trio z największą dbałością o szczegóły, choć do końca nie wiadomo jaka tajemnica łączy postaci. Kolejne fragmenty układanki wskakują na miejsce, jednak jest to żmudny i irytujący proces, a zakończenie w początkowej fazie łamie serce, by potem zmusić do refleksji.

Autorka posiada plastyczny, wciągający styl i choć nie pozbawia tchu tak jak Colleen Hoover, jest w stanie skupić uwagę do samego końca. Fisher weszła głęboko w psychikę swojej bohaterki, zadbała o właściwą motywację jej postępowania i wiarygodne tło fabularne. Postaci drugoplanowe zostały nakreślone delikatnie, jako tło, ale to dwie gwiazdy pierwszej części cyklu, czyli Caleb i Olivia stanowią duet idealny. Mimo, że ich związek nawet nie ociera się o ideał.

Ja będę znowu kochał, a ty zawsze będziesz ranić. To, co zrobiłaś, jest... Przez to jesteś nic niewarta. Będziesz mnie pamiętać każdego dnia swojego życia, bo byłem tym jedynym, a ty mnie odrzuciłaś.

Mimo moich win jest opowieścią nieskończoną. Pozostawia po sobie pustkę i niedosyt, a ilość kłębiących się w umyśle czytelnika pytań, sprawia, że nie można tej książki zapomnieć. Jestem niezmiernie ciekawa, co stanie się w kolejnych tomach i mam nadzieję, że pozorne niedostatki są jedynie sprytnym zagraniem autorki, by skłonić czytelnika do sięgnięcia po kolejne części. Czegoś tak wyjątkowego i innego już dawno nie czytałam.

Powieść polecam wielbicielom New Adult, którym marzy się pełnokrwista antybohaterka oraz wszystkim tym, którzy uwielbiają klimaty rodem z serialu Plotkara. Wierzę, że nie będziecie zawiedzeni.


Szczegóły
Tytuł: Mimo moich win
Autor: Tarryn Fisher
Przekład: Piotr Grzegorzewski
Cykl: Love me with lies, T I
Wydawnictwo: Otwarte
Premiera: 1 czerwca 2016

Ocena
Treść: dobra
Styl: dobry
Okładka: doskonała

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zostaw ślad po sobie i proszę, nie obrażaj nikogo.
Masz pytania, wnioski, spostrzeżenia? Pisz śmiało ;)