Mimo moich win, czyli historia pewnej przesyłki


Ósma rano, początek kolejnego trudnego dnia pracy, nagle dzwoni telefon. Kurier usiłuje sforsować portiernię, lecz waleczny pan Stefan dzielnie odpiera ataki. Zaalarmowana odbieram paczkę, Stefan ociera spocone czoło, biegnę do biura. A to Ona! Przysłała mi paczkę. W czarnej kopercie. Czy może być gorzej? Mroczny kolor, tajemnicza zawartość, Love Me With Lies.


Koperta, plik zdjęć, bransoletka i list. Ona się tłumaczy, choć jeszcze nie wiem z czego... Swoją drogą, piękne zdjęcia, wszyscy wyglądają na nich tak... światowo. Doskonale. Intrygująco. O. napisała dla mnie kilka słów (ależ bazgrze!). Chcecie przeczytać?


"Nie, nie jestem bez winy, ale zanim mnie osądzisz, pozwól że coś Ci powiem. Pomyśl o mężczyźnie, którego kochasz najbardziej na świecie. (...) a teraz wyobraź sobie, że go tracisz. Ktoś wyszarpał (...) ukochanego z Twojego życia i zostawił pustkę. Cholernie niesprawiedliwe, prawda?"



"Do tej pory cierpiałam. Teraz postanowiłam zawalczyć, nawet jeśli to oznacza, że inni będą cierpieć. Bo miłość zawsze boli i nadszedł czas, by przygotować się na rany i blizny. A Ty mimo moich win, nie potępisz mnie."



#LoveMeWithLies 
#MimoMoichWin 
#MimoTwoichŁez 
#MimoNaszychKłamstw


Wkrótce premiera. Mimo moich win. Tarryn Fisher. Czekacie?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zostaw ślad po sobie i proszę, nie obrażaj nikogo.
Masz pytania, wnioski, spostrzeżenia? Pisz śmiało ;)