Eden – Mia Sheridan. Przedpremierowo


Czytanie Caldera Mii Sheridan, w momencie gdy nie ma się pod ręką drugiej części, jest dość ryzykowne. Autorka bowiem postanowiła zaserwować czytelnikowi prawdziwi cliffhanger i... chwała jej za to. Koniecznie poznajcie całą historię Eden i Caldera, ponieważ będzie to zapis jednego z najpiękniejszych książkowych romansów.

Co w fabule piszczy?


Tym razem nie piszczy nic! Pod żadnym pozorem nie czytajcie opisu fabuły (wydawca nie szczędzi spojlerów, czego nie znoszę...), nie zaglądajcie na tył okładki i pomijajcie akapit z opisem w recenzjach. Każde słowo bowiem może odebrać wam element zaskoczenia (których i tak w książce nie ma zbyt wiele). A szkoda by było, naprawdę :)

Dwoje w nowym raju


Charakterystyczny styl Mii Sheridan sprawia, że zasługuje ona na miano Sparksa w spódnicy. Jej nieco zbyt ckliwe, emocjonalnie nasycone i odrobinę przewidywalne historie chwytają za serce i poruszają najczulsze struny czytelniczej duszy. Autorka jest bez wątpienia ekspertem w kreowaniu romantycznych związków, potrafi też jak nikt inny zbudować perfekcyjnie doskonałe sylwetki bohaterów (przy czym nie chodzi tu o wygląd postaci, ale raczej o ich krystalicznie czysty charakter). U Mii ktoś jest albo z gruntu zły, albo dobry niczym anioł. Celem autorki może być tworzenie współczesnych bajek dla dorosłych, które mogą się wydawać nieprawdziwe, totalnie odrealnione, ale za to okazują się wyjątkowo budujące dla czytelnika.

Najlepszym elementem Eden bez wątpienia jest miłość bohaterów. Słodka, czysta i niewinna, zrodzona w nietypowych okolicznościach, która choć ewoluuje, nie traci nic ze swojej wyjątkowości. Bohaterowie nieskażeni zagrożeniami współczesnego świata darzą się nieprawdopodobnie silnym uczuciem, którego nikt, ani nic nie jest w stanie zniszczyć. Są połączeni na poziomie mentalnych i choć żyją z daleka od siebie, wciąż czują obecność drugiej osoby. Przyznajcie, kto z was nie chciałby choć raz poczuć czegoś takiego?

Niestety nie do końca było tak słodko... Eden jest dobrą kontynuacją Caldera, choć jest to powieść szalenie nierówna i niestety czasem nieco nudnawa. Największe zastrzeżenia mam do rozwleczonego do granic możliwości wątku związku bohaterów, gdyż autorka postawiła na subtelną, choć ospałą grę emocji, z niekończącymi się wynurzeniami postaci. Postępowanie Eden i Caldera wystawia cierpliwość czytelnika na wielką próbę, ponieważ nasi zakochani non-stop przeżywają te same lęki i obawy. Autorka z sobie tylko znanego powodu postanowiła zakotwiczyć postaci w jednym miejscu i uniemożliwić im jakikolwiek rozwój, czy dojrzewanie. Być może był to zabieg mający na celu rozciągnięcie niezbyt obszernej książki?  Na plus działa za to fakt, że niezbyt dopracowany wątek sekty został zmniejszony do niezbędnego minimum, a bohaterowie (zgodnie z tytułem książki) przeżywają dosłownie nowy początek.

Podsumowując: jeśli podobał wam się Calder, chcecie poznać dalsze losy bohaterów (niekoniecznie związanych z sektą), a do tego tak jak ja lubicie prozę autorki, bez obaw sięgajcie po kontynuację. Może czasem troszkę się ponudzicie, ale plusy powieści zrekompensują wam chwile monotonii. Autorka wprowadziła do historii ciekawe wątki (romantyczno-artystyczne oraz obyczajowe) i zadbała o to, by książka przyjemnie wypełniała czas. A poza tym popatrzcie na te okładki, potraficie się oprzeć? 


Szczegóły
Tytuł: Eden
Autor: Mia Sheridan
Przekład: Petra Carpenter
Cykl: A Sign Of Love, T II
Wydawnictwo: Editio Red/Septem/GW Helion
Premiera: 3 sierpnia 2016 r.

Ocena
Treść: dobra
Styl: bardzo dobry
Okładka: piękna

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zostaw ślad po sobie i proszę, nie obrażaj nikogo.
Masz pytania, wnioski, spostrzeżenia? Pisz śmiało ;)