Wywiad z Martą Reich, autorką książki Morderstwo i cała reszta.


Marta Reich jest niesamowita. Nie tylko ekspresowo odpowiedziała na Wasze pytania, ale też zdradziła o sobie wiele ciekawostek i myślę, że gdyby nie limit wybieranych pytań, post ten nie miałby końca :) Dziękuję pani Marcie za udział w cyklu, a Wam za zaangażowanie i ciekawe pytania. Zróbcie sobie duży kubek kawy i zapraszam do lektury.
1

Wstaję rano i... ? – Klaudia Ce

Biorę kąpiel, czytam wiadomości, piję kawę, pędem szykuję się do pracy… a potem stoję w korkach. 
Szalony początek szalonego dnia, chyba, że jest to weekend. Wtedy pozwalam sobie na odrobinę lenistwa, które zresztą bardzo sprzyja pisaniu. 

2

W jaki sposób budowała Pani fabułę swojej powieści? Czy wykorzystała Pani teoretyczną wiedzę, czy raczej przydała się intuicja i czujna obserwacja innych autorów? I co przy układaniu fabuły było najbardziej kłopotliwe? – Agnieszka Graca

Z wykształcenia jestem między innymi filologiem, więc przy budowaniu konstrukcji czerpałam z wiedzy teoretycznej, którą nabyłam w szkole i podczas studiów. Nikt jednak nigdy nie uczył mnie, jak pisać książkę, a już na pewno nie – jak skonstruować intrygę :) I to było dla mnie nie lada wyzwaniem. Na szczęście, jako filolog właśnie, wiele czasu poświęciłam na analizy tekstów, a że kryminały czytam od 12 roku życia, siłą rozpędu je także zaczęłam rozkładać na czynniki pierwsze. Tak doszłam do tego, że historię z zagadką w tle trzeba planować niejako na dwa sposoby:

Po pierwsze: do tyłu. Nim stworzyłam bohaterów czy główny zamysł fabuły, wymyśliłam samą intrygę: kto kogo zabił, jak, gdzie i dlaczego. Dla Czytelnika jest to ten element, który poznaje na końcowych stronach powieści. Natomiast autor tę historię musi znać od początku, by móc dobrze prowadzić wątek kryminalny, podrzucać zakamuflowane wskazówki, ale i podsuwać Czytelnikowi mylne tropy.

Po drugie: do przodu. Dopiero, gdy wiedziałam już, co wydarzyło się tak naprawdę, wymyśliłam tło dla akcji powieści, stworzyłam charakterystykę bohaterów, nakreśliłam główne wątki i zaczęłam budować plan akcji, scena po scenie. 

A co było najbardziej kłopotliwe? To, żeby zapanować nad bardzo bogatym materiałem, nie pomylić szczegółów, wątki prowadzić w sposób konsekwentny i równomierny. A wszystko w taki sposób, by nie zanudzić Czytelnika, cały czas Go zaskakiwać, żeby nieustannie myślał: CO DALEJ?


3

1985 r, to rok urodzin także mojego syna. Pamiętam jakie książki czytałam mu w dzieciństwie, aby zaszczepić mu miłość do książek: "Babcia na jabłoni", "Gałka od łóżka", "Karlsson z dachu":)
A na jakich książkach Pani się wychowała i czy to wpłynęło na tematykę, którą Pani teraz pisze, czyli kryminał? - Katarzyna

Gdy byłam mała, uwielbiałam czytać z Mamą, to zawsze był nasz wyjątkowy czas. Szczególnie namiętnie sięgałyśmy po „Królową Śniegu” i inne baśnie Andersena, Braci Grimm czy pana Perault’a. Ale też po Mary Poppins, Misia Paddingtona, czy „Gałkę od łóżka” właśnie. Te książeczki, dziś często wyśmiewane jako zbyt przesłodzone, były dla mnie jednym z najważniejszych i najpiękniejszych elementów dzieciństwa. Nauczyły mnie też odróżniać dobro od zła i pokazały, że to drugie zawsze powinno zostać ukarane – jak w kryminale:) Gdy czytałam już sama, chętnie sięgałam po książeczki dla dzieci z motywem detektywistycznym: „Uwaga, czarny parasol!”, „Długi deszczowy tydzień” czy „Szatan z siódmej klasy”. Ewidentnie już wtedy pasjonowało mnie rozwiązywanie zagadek! 

4

Widzę, że z wykształcenia jest Pani romanistką. Czy w swojej książce Morderstwo i cała reszta wykorzystała Pani jakieś motywy lub zdarzenia znane Pani z literatury romańskiej? Jaki wpływ na Pani twórczość ma właśnie literatura romańska? - Miłka Kołakowska

Francuska literatura słynie z lekkości i afirmacji życia, umiejętności docenienia piękna i przyjemności w rzeczach dużych i małych. Jest to także moja filozofia życiowa, i z pewnością wiele z niej przedostało się do książki, którą napisałam. Bo przecież "Morderstwo…" traktuje o śmierci, ale też o życiu, i chciałabym, by życie to nasycone było pozytywnym przekazem.

5

Jakich rad udzieliłaby Pani komuś, kto dopiero pracuje nad swoim pierwszym kryminałem? (Nawet, jeśli nie lubi Pani udzielania rad - ale dla osoby o to proszącej takie rady byłyby cenną wskazówką). – Agnieszka Graca

Nie mam pojęcia, czy moje rady są cokolwiek warte, bo sama muszę się jeszcze wiele nauczyć, ale z przyjemnością podzielę się własnym doświadczeniem :) Po pierwsze: ogromnie ważny jest szacunek dla inteligencji i pomysłowości Czytelników, świadomość, że tylko czyhają, by na czymś nas przyłapać… w bardzo pozytywnym tego słowa znaczeniu, oczywiście. Kluczowy jest pomysł na dobrą intrygę, czyli taką, której rozwiązanie w ogóle nie przychodzi innym do głowy, a mimo to jest logiczne i solidnie uargumentowane. Lepiej wystrzegać się wyjaśnień wyssanych z palca, bo inteligentny Czytelnik łatwo ich nie zaakceptuje i będzie miał o nie żal do autora. Warto więc bawić się z nim i podsuwać mu tropy, zarówno te mylne, jak i prawdziwe. Ktoś kiedyś powiedział, że liść najlepiej ukryć wśród innych liści, wtedy nikt go nie znajdzie. Tak samo jest ze wskazówkami rozwiązania: dobrze „opakowane” nie rzucą się Czytelnikowi w oczy, ale po przeczytaniu całości będzie miał poczucie, że autor grał z nim fair, dając wszelkie potrzebne dane do rozwikłania zagadki. 

Dla mnie bardzo istotna jest też dyscyplina, zarówno w trybie pracy, jak i w sposobie planowania materiału. Kiedyś myślałam, że tworzenie literatury to pasmo artystycznych wzlotów, dziś wiem, że to orka na ugorze i ciężka praca, jak każda inna :). Mam zrobiony cały plan intrygi, drzewko poszlak, dowodów i podpowiedzi, które od czasu do czasu podrzucam Czytelnikowi, plan akcji rozpisany po rozdziałach i scenach, a nawet specjalną listę wszystkich szczegółów, które podaję w książce: kto jak się nazywa, jak wygląda, gdzie mieszka, z kim jest spokrewniony czy skoligacony… To pozwala mi uniknąć pomyłek i niekonsekwencji w tekście, o które bardzo łatwo. Jako ciekawostkę powiem, że o mały włos nie wysłałam do wydawnictwa kopii (już wielokrotnie sprawdzonej i sczytanej), w której jedna z moich bohaterek w pewnej scenie niechcący przedstawia się zupełnie innym nazwiskiem, a pewne zdanie, dokładnie to samo, pada dwa razy w odstępie dwustu stron, w bardzo podobnym kontekście (co akurat wyłapała redakcja).

To tyle, jeśli chodzi o technikalia, Ale tak naprawdę moja główna rada jest zupełnie inna: pisanie to najwspanialsza, najbardziej satysfakcjonująca rzecz, jak przytrafiła mi się w życiu. Nieważne, jak abstrakcyjna wydaje się perspektywa napisania książki, jeżeli czuje Pani, że to Pani powołanie: proszę w nim trwać – i pisać! :)

6

Ma Pani dość nietypowe nazwisko, jaka jest jego geneza, czy grzebała Pani kiedyś w korzeniach swego drzewa genealogicznego czy dowiedzieć się skąd i dlaczego takie nazwisko ? - Magdalena Sz L

O tak, bardzo interesuje się historią swojej rodziny. Nazwisko pochodzi z Austrii, skąd moi Prapradziadkowie przybyli do Małopolski w XIX wieku, gdy była pod zaborem austrowęgierskim, a potem Polskę wybrali na swój dom. Dzieje mojej rodziny są jednak bardzo złożone. Mam w genach wpływy wszystkich możliwych klas społecznych, narodowości, kultur, a nawet religii – i bardzo to sobie cenię. 

7

Jestem przekonana, że wydanie debiutanckiej powieści wzbudza mnóstwo emocji - radość, satysfakcję, ale i obawę. Kto jako pierwszy przeczytał Pani książkę i namawiał do jej wydania? Co czuje Pani widząc pierwsze, bardzo pozytywne recenzje? – Edyta Chmura

Pierwszą osobą, która czytała „Morderstwo…” była moja Mama. Jej opinia była dla mnie bardzo ważna, bo – po pierwsze – jest filologiem i tłumaczem, a po drugie – jak na Mamę, potrafi być szalenie krytyczna ;). Dopiero po jej pozytywnych opiniach zaczęłam wysyłać kolejne cząstki powieści także innym członkom rodziny. Nikomu innemu, bo fakt pisania kryminału utrzymywałam w tajemnicy. 

Nawet swojej najlepszej przyjaciółce pokazałam powieść dopiero, gdy była skończona. Ten moment pamiętam do dziś, bo wtedy po raz pierwszy wydrukowałam tekst i zobaczyłam go w całej jego objętości. To już nie były zbitki liter widziane na monitorze. To była książka, a w każdym razie jej maszynopis. A moja przyjaciółka, choć na pewno usposobiona pozytywnie, to jednak była prawdziwa czytelniczka, która miała ten tekst przeczytać w całości. Denerwowałam się okropnie, ale po kilku dniach dostałam SMSa: „nie mogę się oderwać, zmieniłam torbę na większą, żeby tę książkę czytać w tramwaju i przy każdej innej okazji”. A jakiś tydzień później: „Skończyłam. Już tęsknię za Polą. Chcę więcej!”. 

Podobnie czuję się teraz, gdy tę „prawdziwą” książkę z okładką czytają już nie tylko moi bliscy, ale też Krytycy i Czytelnicy, zupełnie obcy ludzie. Tych reakcji boję się najbardziej, bo to jest dla mnie chwila prawdy. Odpukać, póki co zdecydowana większość recenzji i opinii jest bardzo pozytywna, ale zdarzają się też takie mniej entuzjastyczne – i to jest dla mnie prawdziwa lekcja pokory. Szkoła uczy nas, że jeśli ładnie napracujemy się nad rozprawką, to dostaniemy piątkę, ale dopiero napisanie książki uświadamia nam, że, po pierwsze, zawsze jest coś, co moglibyśmy zrobić lepiej, a po drugie – że o gustach się nie dyskutuje i każdy ma prawo do swojego zdania i odczuć. Przykład? Gdy tworzyłam postać Poli, bardzo starałam się, by była postacią jednoznacznie pozytywną – inteligentną, silną, mocno stojącą na straży własnych przekonań – ale sympatyczną i o dobrym sercu. I rzeczywiście większość Czytelników pisze mi, że bardzo ją polubiła. Są jednak i tacy, którzy przyznają, że bohaterka ich irytuje, że jest zbyt pewna siebie i ma o sobie zbyt dobre zdanie – i chociaż chciałabym w tym momencie krzyczeć z frustracji, to jednak muszę przyznać, że każdy ma prawo do takiej oceny. Bo też czy w życiu wszyscy oceniamy wszystko tak samo? Skądże znowu! I dzięki temu świat jest ciekawszy :)


Dużo się mówi o tym, że coraz mniej osób sięga po książki, że pisarze polscy nie radzą sobie z zagraniczną „konkurencją” (mam na myśli znane nazwiska pisarzy z innych państw), że nie warto zajmować się pisaniem, bo to czasochłonne i niedochodowe zajęcie. Czym dla Pani jest pisanie, co Pani daje i czy wyobraża sobie Pani swoje życie bez pisania? – Edyta Chmura

Myślę, że warto robić to, co sprawia nam radość, nawet, jeśli nie przynosi profitów materialnych; tak samo, jak nie warto zajmować się tym, czego nie znosimy, choćby dawało nam duże zyski. Ja kocham pisanie za to, że daje mi możliwość przelania na papier swoich myśli i podzielenia się nimi z innymi, opowiedzenia o tym, co kotłuje się w mojej głowie. Gdy ktoś mówi mi, że udało mi się go rozbawić, zaciekawić czy zainspirować – to dla mnie satysfakcja większa, niż sukces zawodowy. 

A czy nasz rynek czytelniczy rzeczywiście wygląda aż tak źle? Wydaje mi się, że na szczęście nie, że to tylko taka obiegowa opinia. W Polsce jest teraz moda na polskich autorów. Chętnie czytamy o świecie, który znamy z najbliższego otoczenia, chcemy przekonać się, jak przedstawiono go w literaturze. Książki te są dla wielu z nas, czytelników, jedyne w swoim rodzaju, mają swoją specyfikę i własną grupę docelową. Co za tym idzie – literatura zagraniczna nie stanowi dla nich aż takiej konkurencji, bo przedstawia sobą nieco inny produkt (przepraszam, jeśli mówię teraz jak marketingowiec ;)). W wypadku dobrej książki to, czy się sprzeda, czy nie, w dużej mierze zależy od promocji, a tej polskie pozycje mają sporo. Równocześnie znam wiele świetnych książek zagranicznych, które w Wielkiej Brytanii są bestsellerami, a u nas przeszły zupełnie bez echa. Więc nie jest z nami chyba najgorzej :). 

9

Jak to się stało, że Pani książka jest aż taka długa? :) Czy od początku był to Pani zamysł, czy też objętość i mnogość wątków narosła w miarę pisania? - Mirabella

Starałam się napisać taką powieść, jaką sama chciałabym przeczytać. A że sama bardzo, bardzo lubię długie książki – taka też jest i moja. W opasłych tomach cenię sobie to, że mogę naprawdę się w nie zagłębić, porozkoszować nimi przez kilka dni czy tygodni, zamiast przelecieć przez nie w dwa wieczory. Przyznam jednak, że początkowo nie sądziłam, iż „Morderstwo…” będzie aż tak opasłe. Po rozplanowaniu całości i uwzględnieniu wszystkich wątków dawałam mu jakieś 600 stron, ale… najzwyczajniej w świecie mnie przechytrzyło ;) Początkowo zakładaliśmy, że te nadprogramowe stronice wyrzucimy w redakcji, jednak gdy przyszło co do czego, zrobiło nam się ich szkoda. Książka jest długa, ale każdy motyw ma swoje uzasadnienie, musielibyśmy więc zrezygnować z całego wątku albo dwóch, by zauważalnie ją zmniejszyć – a uznaliśmy, że byłoby to ze szkodą dla tej historii.

10

Przeczytałam już "Morderstwo" :) i muszę przyznać, że bardzo polubiłam główną bohaterkę - Polę :) Pozytywnie mnie zaskoczyła, bo po dziewczynie z bogatej rodziny spodziewałam się raczej paskudnego charakteru i nieznośnego sposobu bycia, jak to się w literaturze utarło. Skąd pomysł na taką właśnie, nietypowo pokazaną postać? - Mirabella

Krótka odpowiedź jest taka, że lubię nieoczekiwane rozwiązania :). Z każdym rokiem odkrywam, że rzeczywistość opiera się utartym schematom i obiegowym opiniom. Tak jest i w wypadku naszych wyobrażeń o ludziach zamożnych. Uważamy ich nieraz za nieznośnych, ale studiując za granicą miałam okazję przekonać się, że tak samo, jak my wszyscy, bywają po prostu bardzo różni. Czasem zimni i cyniczni, jak Elżbieta Wojnowicz. Ale nieraz też ciepli, skromni i walczący o zachowanie normalności w swoim życiu, jak właśnie Pola. 

Odpowiedź literacka jest jednak inna. Długo zastanawiałam się, kim powinna być główna bohaterka. Miałam już zarys akcji, miałam intrygę, a wciąż nie wiedziałam, kto ma ją rozwikłać. Zależało mi, by była to kobieta, bo chciałam rozwinąć wątek jej osobistych doświadczeń. No dobrze, ale jaka kobieta? Po pierwsze: wiarygodna w śledztwie, taka, która miałaby łatwy dostęp do informacji. Od razu skreśliłam pomysł „detektywa-amatora”, bo takiej osobie trudno byłoby znaleźć się blisko postępowania. A więc pozostawała mi policjantka, psycholog śledcza, prywatny detektyw w spódnicy… albo dziennikarka. Pierwsze trzy opcje po namyśle odrzuciłam, bo często pojawiają się w kryminałach, i to nieraz wykreowane w sposób mistrzowski. Uważałam więc, że szkoda byłoby powielać ten schemat. Poza tym świat mediów znam znacznie lepiej, niż świat policji, dzięki czemu mogę w postać redaktorki tchnąć więcej życia i wiarygodności. To, że Pola pracuje w luksusowym piśmie i jest córką znanych biznesmenów, wbrew pozorom nie jest przypadkowe – chciałam tak ją osadzić, by miała łatwy dostęp do wrażliwych informacji i środowisk najbardziej podejrzanych w śledztwie, nieraz trudno dostępnych. A że mimo to jest osobą pozytywną? Cóż, to proste. Ja sama staram się otaczać przede wszystkim pozytywnymi ludźmi. Jeśli więc mam spędzać z moją bohaterką lwią część najbliższych kilku lat, to musi być kimś, kto da się lubić.

11

W jakich okolicznościach powstała Pani pierwsza powieść, czy nosiła się Pani od dawna z zamiarem jej napisania, czyli powstawała powoli i czekała na właściwą chwilę, gdzieś głęboko w szufladzie? Czy może był to spontaniczny pomysł, zainspirowany np. konkretnym wydarzeniem w Pani życiu? - Agnieszka K.

Pomysł na intrygę miałam w głowie już od jakiegoś czasu, nawet go spisałam i stworzyłam schemat poszlak, ale nie traktowałam poważnie możliwości napisania książki. Czasem myślałam, że byłoby miło to zrobić, bo swego czasu prowadziłam blog kulinarny i wiedziałam już, ile radości daje mi pisanie dla innych. Przerażał mnie jednak ogrom pracy, który trzeba by włożyć w takie przedsięwzięcie, dyscyplina w panowaniu nad materiałem.

I tak mój pomysł pozostałby już na zawsze pomysłem, gdyby nie pewien styczniowy wieczór w Paryżu, gdzie wtedy mieszkałam. Była sobota, na dworze wściekle zimno i sennie. Wyjątkowo jakoś tego dnia tęskniłam za domem i rodzinnym ciepłem. Miałam wyjść na imprezę z koleżanką do jej znajomych, ale zadzwoniła i przeprosiła, że jest chora i z planów nici. Zrobiło mi się tak strasznie przykro, że oto jestem w tym ponoć wymarzonym mieście, a spędzam samotny wieczór, gdy dookoła mnie ludzie żyją swoim życiem… że postanowiłam, iż nie może to być czas stracony. Zdecydowanie sięgnęłam po laptopa i zaczęłam pisać, pisać, pisać… Tak wystukałam pierwsze 10 stron, by następnego dnia stworzyć kolejne. A dalej samo poszło:).

12

Jedną z Pani pasji jest gotowanie, czy zazwyczaj korzysta Pani z gotowych przepisów, czy raczej stawia Pani na spontaniczność, własną inwencję twórczą, czy też totalnie zwariowane eksperymenty kulinarne? Woli Pani tradycyjne potrawy, czy raczej coś bardziej wyrafinowanego, może orientalnego? Jeśli miałaby Pani wybrać swoją jedną ulubioną potrawę, co by to było? - Agnieszka K.

Gotowanie to dla mnie zajęcie tak samo kreatywne, jak pisanie, bo tworzy się coś z niczego i samemu można zdecydować, jaki dana potrawa będzie miała smak. Ponieważ uwielbiam jeść, to i gotować lubię prawie wszystko – od potraw tradycyjnych, po bardzo ekstrawaganckie. Obawiam się, że nie mam cierpliwości do przepisów, nigdy nie jestem w stanie dokładnie ich powtórzyć (albo, co równie częste – mam na ich temat własne zdanie), ale używam ich jako inspiracji do własnych pomysłów. Moje ulubione smaki to wszelkie kuchnie azjatyckie, a moją ulubioną potrawą jest tajskie zielone curry, ale tak naprawdę lubię wszystko, co ma smak i aromat. No chyba, że jest to indyk – nie cierpię indyka! ;) 

13

Czy niektóre wątki są oparte na faktach? Inspirowała Panią rzeczywistość? – Bartek Szmit

Rzeczywistość dookoła inspirowała mnie na pewno, stąd w „Morderstwie…” tyle opisów sytuacyjnych. Obrazy z życia miasta, imprez czy głośnych zdarzeń pokazane są w sposób zabawny, z przymrużeniem oka, ale rozmowy czy zachowania, które opisuję, naprawdę udało mi się podpatrzeć i podchwycić. Prawdziwe są więc na przykład narzekania pewnej pani, lamentującej nad trudami wykańczania domu, bo pewien pan fachman wypalił jej dziurę w akrylowym jacuzzi, bo położył na nim zapalonego papierosa (rzeczywiście przytrafiło się to moim Rodzicom).

Ale opisane przeze mnie zdarzenia nie są oparte na faktach, a ewentualna ich zbieżność z rzeczywistością – jak mówi sztandarowa formułka autorów beletrystycznych – jest całkowicie przypadkowa. Nie było Elżbiety Wojnowicz, tak samo, jak nie ma naczelnego Arqa Wojnarskiego czy holdingu Wojnexpol. Ale wszyscy oni mogliby istnieć, by bo pisząc książkę starałam się, by stworzony przeze mnie świat był przekonujący. 

14

Czy w "Morderstwie.." wątek kryminalny jest pretekstem do pokazania środowiska, w którym rozgrywa się akcja, czy też odwrotnie? - sytek

Bardzo dobre pytanie. Myślę, że jest pretekstem do pokazania środowiska, aczkolwiek ja traktuję te dwa motywy równorzędnie. Środowisko jest tłem dla historii kryminalnej, to prawda, ale u mnie – tłem bardzo żywym. Dla mnie ta nowoczesna, różnorodna, bogata w postaci i miejsca Warszawa jest bohaterką książki samą w sobie, a społeczne obserwacje, których dokonuję, oraz przemycani przeze mnie ludzie i ich historie, stanowią odrębne warstwy „Morderstwa…”.

15

Dlaczego właśnie ten gatunek książek pani pisze? Czy jest to od zamiłowanie do kryminału, intrygi i chęć stworzenia nowej zagadki, czy może próba znalezienia własnej drogi, gdzieś pomiędzy młodszymi romansami w starym zeszycie? - Ola Zuch

Zdecydowanie zamiłowanie do kryminału! Na Agacie Christie się wychowałam, od dziecka uwielbiałam też wszelkie logiczne zagadki, a nawet grę w Cluedo. Dla mnie kryminał nie jest apoteozą przemocy, tylko wysokich lotów intelektualną rozrywką, a autor kryminałów jest swego rodzaju animatorem, który podejmuje grę z Czytelnikiem i zaprasza Go do wspólnego wyzwania. 

16

Czy ma pani ulubionych autorów tego bądź innych gatunków literackich. Kto jest pani idolem? Po czyje książki pani sięga, aby się zrelaksować? - Ola Zuch
Lubię czytać i sięgam po bardzo różne gatunki. Moją niekwestionowaną faworytką jest literatura brytyjska: Jane Austen, William Shakespeare, siostry Brontë czy P.G.Wodehouse, ale też lekkie książki współczesne. Uwielbiam powieść czeską, szczególnie Kunderę i Skvorecky’ego, z przyjemnością sięgam po twórczość żydowską, starą i nową. Z przyjemnością odkrywam też współczesną literaturę polską, w tym „Madame” Antoniego Libery czy „Zapach miasta po burzy” Olgierda Świerzewskiego. Moim zdaniem to prawdziwe arcydzieła.

Ważne miejsce na mojej liście zajmują oczywiście kryminały: Agatha Christie, Alexandra Marinina, Tatiana Poliakowa, Harlan Coben, a ostatnio też Charlotte Link. Nie przepadam za gatunkiem w wydaniu skandynawskim, jest dla mnie zbyt krwawy, a za mało w nim elementu łamigłówki. Bardzo cenię sobie za to kryminał polski: Katarzynę Bondę, Katarzynę Puzyńską, Martę Zaborowską, Mariusza Czubaja czy Agnieszkę Pruską, ostrzę już sobie zęby także na Magdalenę Knedler i thrillery Remigiusza Mroza. I tak… wymieniłam prawie same kobiety. Bo moim zdaniem kobiety częściej, niż mężczyźni, są dobrymi obserwatorami ludzkich zachowań. 

17

Czy w swojej książce "uśmierciła" pani kogoś znajomego czy też planuje? Jakaś dawna nie lubiana koleżanka, wścibska sąsiadka albo powiedzmy zbyt wylewny wujek czy kuzyn ;-)? - Julita Góralska

Zabawne, wszyscy mnie o to pytają…;) to byłoby szalenie kuszące, ale wystrzegam się umieszczania w książkach prawdziwych postaci, a już na pewno – ich uśmiercania. Jakoś tak dziwnie bym się z tym czuła…;) Może dlatego, że gdy po raz pierwszy „ukatrupiłam” w książce postać, ręka naprawdę mi przy tym zadrżała. Przez pół nocy nie mogłam zasnąć, targana poczuciem winy ;)

18

Jakie są cechy wspólne a jakie różnice brytyjskiej (której tajniki Pani zgłębiała) i polskiej duszy? Czy z duszą związany jest sens chodzenia do szkoły w mundurku? - Magdalena Sz L

Brytyjski mundurek ma dla brytyjskiej duszy sens bardzo głęboki, bo symbolizuje przynależność do jasno określonej grupy, przywiązanie do tradycji oraz poddanie jasnym i klarownym regułom. No a jeśli jest to mundurek dobrej szkoły, to już w ogóle szczęście jest pełne, bo Anglicy wykazują lekko snobistyczne zapędy. 

Dusze polskie i brytyjskie znacznie się od siebie różnią, dlatego początkowo Polakom trudno odnaleźć się w Wielkiej Brytanii. Anglicy sprawiają wrażenie zimnych i formalnych, surowych dla siebie i innych, pozornie uprzejmych, choć tak naprawdę zdystansowanych. W Polakach zaś gotuje się gorąca krew, pewna naturalność, która powoduje, że postępujemy w zgodzie ze sobą i swoimi uczuciami, a nie według konwenansów. Brytyjczyk obcą osobę obdarzy uśmiechem i zada kilka grzecznościowych pytań, z których nic nie wynika; Polak najpewniej w ogóle ją zignoruje (bo przecież jej nie zna), ale jeśli już przypadkiem zacznie z nią rozmawiać, to po chwili zaprosi ją do domu i wypije bruderszaft. Brytyjczyk nie włączy ogrzewania, bo nie należy tak sobie dogadzać, ale za to rozgrzeje się herbatą sygnowaną pieczęcią z hodowli Jej Królewskiej Mości, bo przecież jest dumny ze swojej monarchii. Polak – wręcz przeciwnie – w ogóle nie interesuje się polityką i ma o niej miażdżące zdanie, ale za to w jego mieszkaniu nawet zimą panują tropikalne temperatury, bo kto to widział marznąć. 

Początkowo trudno znaleźć cechy wspólne między obiema nacjami, ale z czasem udaje się je odkryć – oba narody lubią na przykład alkohol i kryminały ;). Anglicy zyskują też bardzo przy bliższym poznaniu, gdy mają już chęć i odwagę się przed nami otworzyć. Wychodzą z nich wtedy ludzie nietuzinkowi, o interesującym spojrzeniu na świat, błyskotliwym poczuciu humoru i wielkiej akceptacji dla inności. Sama w Wielkiej Brytanii zawarłam bardzo wiele przyjaźni, które trwają do dziś, i które bardzo sobie cenię.

19

Czy wierzy Pani, że treść książki potrafi sama się "obronić", czy może każdorazowo potrzebna jest duża reklama? Czy jest szansa, aby książka stała się popularna i chętnie czytana, bez udziału sił wyższych w postaci sprawnego marketingu? - Miłka Kołakowska

Myślę, że w dzisiejszych czasach pewna forma marketingu potrzebna jest zawsze – po to, by Czytelnik w ogóle miał szansę usłyszeć o Książce i sam docenić jej treść, jeśli jest tego warta. Nie musi to być jednak kampania billboardowa czy afisze w metrze, ogromną rolę spełniają chociażby media społecznościowe czy wszelaka aktywność autorska. Wierzę natomiast, że nie działa to w drugą stronę i że książce słabej nawet promocja nie pomoże – rozczarowany Czytelnik nie wróci po kolejną, a jego negatywne komentarze zniechęcą innych, rozważających zakup.

20

Czy planowane są dalsze losy Poli? – Bartek Szmit

Owszem:) Bardzo zaprzyjaźniłam się z moją bohaterką. Już niedługo Pola ponownie zmierzy się z tajemnicą morderstwa pewnej znanej i wpływowej osoby, a śledztwo przyjdzie jej prowadzić w niezwykle barwnym, ale zwariowanym środowisku. Więcej póki co nie zdradzę, ale tylko na razie :)

Dotrwaliście do końca? Mam nadzieję, że tak :) Wywiad pokazuje, że Marta Reich ma talent do snucia wciągających opowieści, a to dobrze wróży książce, prawda? Już wkrótce przeczytacie moją recenzję.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zostaw ślad po sobie i proszę, nie obrażaj nikogo.
Masz pytania, wnioski, spostrzeżenia? Pisz śmiało ;)