Listy pisane szeptem – Magdalena Witkiewicz. Miłość (nie)ulotna.

 

Skończyłam niezwykle mądrą, emocjonalną i osobistą książkę o relacjach w… małżeństwie. Magdalena Witkiewicz oddała w moje ręce  Listy pisane szeptem i po raz kolejny mnie oczarowała. Książka ta, napisana w zupełnie innym stylu niż wszystkie poprzednie, otwiera oczy na to co w relacjach ważne.


Co w fabule piszczy?

Karolina i Sławek są ze sobą tak długo, że już nie pamiętają tego dnia, w którym po raz pierwszy na siebie spojrzeli. Nie pamiętają również uczucia, które ich wtedy łączyło. Zapomnieli nawet o tym, by ze sobą rozmawiać. Ich dzieci wyjechały na studia, a brak czasu dla siebie jest wyłącznie wymówką. Oboje pod byle pretekstem spędzają wieczory przed komputerem i zanurzają się w wirtualnym, pozornie lepszym świecie. To tam znajdują kogoś, kto ich zawsze wysłucha, kto ich zawsze zrozumie i wesprze dobrym słowem. Piszą listy. W sekrecie. Listy pisane szeptem.

W Listach pisanych szeptem autorka zawarła życiową mądrość, która wydaje się oczywista, a mimo to w wielu związkach, zwłaszcza wieloletnich okazuje się niemalże prawdą objawioną. Czyżbyśmy tracili naturalną zdolność rozmawiania? 

Zastanawialiście się kiedyś, jak wyglądają narodziny miłości? Pierwsze spojrzenia, pocałunki i spotkania sieją spustoszenie w mózgu skąpanym w endorfinach. Toniemy w głębokich spojrzeniach, oddychamy tym samym powietrzem, patrzymy na siebie tak, jakby nic innego nie istniało. Z biegiem czasu zauroczenie i czysto fizyczny pociąg zastępuje silniejsza więź, a jeśli mamy szczęście – głęboka przyjaźń i poczucie bezpieczeństwa. 

Bywa jednak, że proza życia zwycięża, a małżeństwo staje się tylko poczekalnią, w której przbywamy z przymusu, jakby w oczekiwaniu na to, co dopiero może nastąpić. Wolimy biec w poszukiwaniu nowych emocji, doznań, fascynacji i zrozumienia, zamiast iść razem w tym samym kierunku. Mówimy do partnera gubiąc powoli sens słów. Oczekujemy niemożliwego i pragniemy, by druga połówka stała się niemalże jasnowidzem. Uznajemy tylko jeden punkt widzenia – swój własny. Tymczasem recepta na silny, stabilny i szczęśliwy związek jest całkiem prosa – wystarczy być wrażliwym na słowa, uczucia i potrzeby drugiego człowieka. Słuchać, a nie tylko mówić. Stosować zaangażowany dialog zamiast suchych komunikatów i obserwować drugą osobę z czułością, a nie oceniająco i ze swoistą pogardą. 

O tym wszystkim pisze Magdalena Witkiewicz i jak ma w zwyczaju, głęboko wchodzi w emocje postaci. Książka zawiera sceny, które mogą odcisnąć bolesne piętno na Waszych emocjach albo przynajmniej wywołać gorzkie refleksje. Ostrzegam jednak, jeśli oczekujecie historii podobnej w formie do pozostałych książek autorki – tym razem nie znajdziecie tu zwartej, klasycznej fabuły. Listy... to bowiem splecione pamiętniki małżonków, którzy pogubili się na drodze życia i zapragnęli odmiany. Jedno z nich jest na swój sposób rozczarowane pożyciem, natomiast drugie... nie ma o tym pojęcia. Rodzi się pytanie – jak to możliwe, że mieszkając w jednym domu, tak bardzo się mijają? 

Autorka z uwagą przygląda się ich losom. Wyciąga na wierzch wątpliwości, dylematy, refleksje. Analizuje wzajemne zarzuty i pokazuje prozę życia, z której utkana jest codzienność. Zmusza do zadania sobie pytania – czy "nuda" w związku, brak zaskoczeń i rutyna dnia powszedniego aby na pewno są wadą małżeńskiej rzeczywistości?

Nietrudno zauważyć, ze adresatem Listów... są dorośli czytelnicy. Tacy, którzy przeżyli najróżniejsze zawirowania i być może stracili z oczu to, co najważniejsze. To mogłaby być każda z nas, warto zatem spojrzeć na "funkcję" żony i męża z witkiewiczowej strony. Autorka daje wartościową lekcję i choć nie każdy w pełni zaakceptuje punkt widzenia fikcyjnych małżonków (kilka kwestii wzbudziło moje wątpliwości), to z pewnością wyciągnie wnioski, jakie można odnieść do własnej (bądź cudzej) sytuacji. Serdecznie polecam, także na prezent dla przyszłych, obecnych i byłych małżonków.

Szczegóły
Tytuł: Listy pisane szeptem
Autor: Magdalena Witkiewicz
Wydawnictwo: Flow 2022
Gatunek: obyczajowa


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zostaw ślad po sobie i proszę, nie obrażaj nikogo.
Masz pytania, wnioski, spostrzeżenia? Pisz śmiało ;)