Nigdy nie mówię nigdy – Marta W. Staniszewska. Mocniej, bliżej, teraz!

W wakacje romanse zawsze się sprawdzają, zwłaszcza te w stylu Pięćdziesięciu twarzy Greya. Nieważne, że schemat goni schemat, miłość wybucha w mniej więcej pięć minut, a główny bohater zawsze jest męski, świetnie zbudowany, należycie wyposażony i charyzmatyczny. Marta W. Staniszewska jest tego świadoma, ale wie także jak poprowadzić fabułę, by było wciągająco, ciekawie, romantycznie i... gorąco. Jeśli lubicie erotyki, tę książkę po prostu powinniście przeczytać. 

Co w fabule piszczy?
Samantha nie marzy o szczęśliwym zakończeniu przy jednym mężczyźnie, wiedzie życie ułożonej bizneswoman po trzydziestce, właścicielki całkiem nieźle prosperującej firmy wnętrzarskiej i nie w głowie jej ani związki, ani tym bardziej dzieci. Po śmierci matki rzuca się w wir pracy i nic nieznaczących romansów. Nawet porady przyjaciółki i przykład szczęśliwego życia kuzynki nie powodują u niej cienia refleksji nad własną egzystencją. Gdy więc pewnego wieczoru w jej życiu pojawia się Henry, i wyrywa ją z rąk zaborczego kochanka, Sam nie wierzy, że to, co ją spotkało może mieć jakieś głębsze znaczenie. Z czasem jednak spędza z Henrym coraz więcej czasu, a jej wewnętrzne mury zaczynają pękać. Jednak ani ona, ani Henry nie spodziewają się, że wkrótce ich znajomość stanie się początkiem serii zdarzeń, które mogą doprowadzić do katastrofy, jakiej żadne z nich się nie spodziewa. Czy zorientują się w porę, że nie każdy jest tym za kogo się podaje...

Marta W. Staniszewska, sprawdziła się już jako autorka powieści z pieprzykiem i bez wątpienia jest jedną z najlepszych autorek tego rodzaju literatury w Polsce. Nie owija w bawełnę, pisze o seksie wprost i bez udziwnień, a ilość scen miłosnych zadowoli najbardziej wymagające czytelniczki.  Stawia na klasyczny romans, nie pozbawia swoich bohaterek godności i tka fabułę na kanwie klasycznych uczuciowych problemów takich jak tajemnice, zdrada, niepewność czy traumy z przeszłości. Książka Nigdy nie mówię nigdy to spin-off serii Nigdy..., ale nawet jeśli tak jak ja nie znacie wcześniejszych tomów, nie pogubicie się w fabule. 

Romans o pięknej, ale trzymającej mężczyzn na dystans Sam i urzekającym Henrym zabrał mi kilka wakacyjnych godzin, ale za to zapewnił pełen relaks i nagrodził zakończeniem, które trzyma w napięciu niczym najlepszy melodramat. Zdarzały się momenty, w których przewracałam oczami ze zniecierpliwienia i pomijałam strony z kolejnymi scenami łóżkowymi, których jak dla mnie było jednak zbyt wiele, jednak całość oceniam na czwórkę z plusem. Uroczy romans, sympatyczni bohaterowie, dobrze opisane relacje międzyludzkie, ciekawa tajemnica rodzinna, humor, błyskotliwe dialogi i wysmakowane sceny erotyczne z dużą porcją pikanterii to wszystko, czego możecie się spodziewać po lekturze. Warto poświecić jej kilka chwil na nadmorskiej plaży, koniecznie w towarzystwie drinka z palemką.

Po cichu liczę na to, że za twórczość autorki dostrzeże wydawnictwo posiadające doświadczenie w wydawaniu romansów (jak choćby Kobiece czy Editio). Marcie W. Staniszewskiej potrzeba tylko rzetelnej korekty i działającej na zmysły okładki, aby zdetronizowała kilka gwiazdek literatury erotycznej, nie tylko z polskiego podwórka.

Szczegóły
Tytuł: Nigdy nie mówię nigdy
Autor: Marta W. Staniszewska
Wydawnictw: Psychoskok 2018
Gatunek: romans/erotyk


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zostaw ślad po sobie i proszę, nie obrażaj nikogo.
Masz pytania, wnioski, spostrzeżenia? Pisz śmiało ;)