Wywiad z Nataszą Sochą


Dziś jest dobry dzień na to, by bliżej poznać jedną z najciekawszych osobowości na polskim rynku literackim – Nataszę Sochę,która była kolejnym gościem cyklu 20 pytań do... Poczytajcie o tym, co robi w wolnym czasie, czy ma chwile niemocy twórczej i gdzie paraduje nago. Miłej lektury :)

1 Jak wygląda przykładowy dzień z Pani życia? – Vicky-7

autorka w obiektywie Najka Photography
Chyba bardzo zwyczajnie. Nie mam żadnych rytuałów typu zjedzenie siedmiu orzeszków, przytulenie się do drzewa oraz taniec na golasa na łące, zanim zasiądę do pisania książki. Zaczyna się budzikiem, który mam ochotę zatłuc już po pierwszym sygnale. Wstaję o 6.20, wyprowadzam psy (labrador i maltańczyk) i próbuję dobudzić dzieci. Starsza córka zawsze mówi: „juuuuż? Mamo, przestań, jest noc”, a młodszy syn stosuje szantaż: „wstanę, jeśli podrapiesz mnie po pleckach”. Jak ich już wykopię do szkół, to siadam do pisania i to jest od jakiegoś czasu stała rzecz. Nieważne jak bardzo mi się nie chce, chcieć mi się musi J Siadam i piszę. Czasem dziesięć stron, czasem jedną. Nie mam dokładnego planu książki, oczywiście jest ogólny zarys powieści, ale tak naprawdę szufladki z pomysłami otwierają się w trakcie pisania. I to lubię najbardziej. Te momenty, kiedy uderzasz w klawiaturę i nagle wiesz co masz pisać. I naprawdę nie mam pojęcia, jak mi się to udaje. 

Piszę do 14.00, potem wracają głodne potwory i reszta dnia jest już dla nich. 

2 Oprócz pisania zajmuje się Pani również malarstwem. Ciekawi mnie jaki to rodzaj malarstwa? Czy dużo czasu mu Pani poświęca? – Vicky-7 

„Zajmuję” to trochę za dużo powiedziane. To moje hobby, które uprawiam od czasu do czasu. Staram się przynajmniej dwa razy w roku zapisywać na kursy, które zmuszają mnie do wyjścia z domu. Są to najczęściej spotkania w muzeum w Aachen, prowadzone przez artystów. I wtedy malujemy, rzeźbimy, tworzymy coś z niczego. Do tej pory to była głównie akwarela, od jakiegoś czasu również akryl na płótnie. A rzeźby, to takie bajkowe postaci z gliny i szamotu, które potem maluję, oklejam starymi szmatami i owijam drutem. 

efekty twórczej działalności Nataszy Sochy
3 "W każdym z nas jest potwór i w każdym z nas jest święty" –  z książki Jodi Picoult To, co zostało. Kto w Pani osobowości wygrywa – potwór czy święty? – Oblicza Rozy

Trudno ustalić dokładne proporcje, ale pewnie „potwór”. Klnę jak szewc, jestem podejrzliwa w stosunku do innych ludzi, nie zaprzyjaźniam się od pierwszego wejrzenia, no i jestem złośliwa. Bardzo nie lubię fałszu, udawania i podlizywania się, dlatego często mówię, co myślę. Dotyczy to różnych dziedzin życia, również pisania. Nie potrafiłabym zachwycić się książką, która mi nie pasuje i którą uważam za słabą. Nawet jeśli napisała ją koleżanka. Dlatego wolę nic nie mówić, niż wpadać w nieszczere zachwyty, co jednak czasem odbierane jest jako wywyższanie się. Nie lubię też nadmiernej autoreklamy, zachwytów nad samym sobą, nazywania siebie królową czy księżniczką czegoś tam. Zawsze wydaje się mi się, że trzeba być krytycznym wobec siebie i słuchać też krytyki innych. I dlatego lubię blogerów, którzy nie boją się napisać, że im się książka nie podobała, albo wręcz, że jest do dupy. Nic tak nie rozleniwia pisarza jak ciągłe zachwyty. Tymczasem u nas trochę jest tak, że kiedy bloger dostaje książkę bezpośrednio od pisarza, to czuje się zobligowany do napisania pozytywnej recenzji. A jak nie daj Boże, zna autora osobiście, to już w ogóle nie przyjdzie mu do głowy, żeby napisać szczerze co myśli. Nie wszystkie książki są dobre, a my nie piszemy tylko po to, żeby nas głaskać po główce. No, chyba, że ktoś jest urodzonym megalomanem. 

4 Podebrałem żonie Awarię małżeńską i przeczytałem z zainteresowaniem. Czyżby znalazły Panie razem z szanowną współautorką, przepis na stworzenie mężczyzny idealnego? Co na to osobisty mąż? – Henryk Skalski

Nie ma mężczyzn idealnych, inaczej umarłybyśmy z nudów. J Ale znamy przepis na to, jak nimi pokierować, by spełniali nasze oczekiwania. Oczywiście nie mogę tego zdradzić, w przeciwnym razie przejrzeliby nas na wylot. Najważniejsze jest, żeby facet umiał nas rozśmieszyć, resztę dopracujemy sobie same. 

5 Znam osobę, którą Maminsynek uchronił przed największą życiową porażką, bo po lekturze zakończyła swój beznadziejny związek. Jak widać, Pani książki niosą nadzieję i otwierają oczy. Czy taki jest Pani cel, czy to wychodzi przypadkiem? – Magda 

Nie piszę książek z poczuciem, że mam do spełnienia jakąś życiową misję. Piszę o tym, co mnie denerwuje, drażni, co jest jakimś większym społecznym problemem, ale przy okazji ubieram to w humor, żeby nie było moralizatorsko. Na wszystko bowiem można spojrzeć przez lustro ironii, bo tylko śmiech z samego siebie pozwala uporać się z demonami. Stąd pewnie w moich książkach zamiłowanie do absurdu i przerysowań.

6 Dzisiaj(w dniu moich urodzin) przeczytałam pani pierwszy tekst Niebieski język...Zauroczył mnie i obiecuję nadrobić zaległości. Czy napisałaby pani mroczny ,krwisty kryminał bez śladu dowcipu i humoru? – Agnieszka B.

Nie każdy potrafi napisać kryminał, poplątać wątki i tak poprowadzić akcję, żeby czytelnik dopiero na końcu dostawał odpowiedź „kto zabił”. Trudno mi sobie też wyobrazić książkę, w której nie byłoby mojego ironicznego podejścia do przedstawianych zdarzeń. Moim zdaniem wszystko można opisać z dystansem i pokazać coś jednocześnie realnie, ale i z humorem. Nie wiem zatem czy chciałabym napisać śmieszny kryminał, bo sama wolę takie bardziej mroczne, gęste, gdzie trup naprawdę oberwał od jakiegoś psychopaty, a nie został zaduszony ściereczką do polerowania sreber. A u mnie pewnie wyszłoby mało dramatycznie, dlatego pozostanę przy obyczajówce z domieszką humoru.

7 Z jakim pisarzem chciałaby pani umówić się na kawę? (proszę uzasadnić odpowiedź) –Agnieszka B. 

Z Borisem Vianem, co jest niestety nierealne, bo nie żyje. Uwielbiam go za absurd i groteskę, jaką wprowadzał do swoich powieści. Za niewyobrażalnie inteligentny język, styl i budowanie akcji. Za przenośnie, porównania, epitety. Kocham go za ten chaos, który miał w głowie i z którego powstały najbardziej odjechane historie, jakie kiedykolwiek przeczytałam. „Wygolony był na gładko, lecz skóra jego policzków niebieszczyła się jak grzbiet surowej makreli”. Albo – „ciężko jest walczyć z diaboliczną logiką dialektyczną”. Cudne.

8 Dlaczego właśnie Hormonia? – Izabela Raszka 

To zbitka dwóch wyrazów: „harmonii” i „hormonów”, czyli tego, czego całe życie szukamy i tego, co w nas jest od zawsze. Z hormonami się rodzimy i to one stawiają cały świat na głowie. Dlatego szukamy życiowej harmonii, żeby jakoś je okiełznać. Harmonia hormonów, hormonia.

9 Co powiedziałaby Pani raczkującemu pisarzowi, jakaś rada? – Patrycja Gawinkowska

Najważniejsze to chcieć pisać. Ale nie dlatego, aby być sławnym, pojawiać się w telewizji i kolorowych magazynach, dostawać karteczki uwielbienia od innych, prezenty i miłosne wyznania. To jest skutek uboczny, można go lubić mniej lub bardziej, gorzej, kiedy tylko wokół tego kręci się nasze życie. Pisać trzeba lubić. Chcieć. I nie zastanawiać się czy dopadnie nas sława, tylko czy naprawdę chcemy opowiedzieć jakąś historię. 

10 Czy często ma Pani chwile załamania podczas pisania, mówiąc: rzucam wszystko i to już ostatnia książka?  – Patrycja Gawinkowska

Nie, ale miewam momenty, w których wydaje mi się, że to co napisałam jest beznadziejne. Wtedy robię sobie kilka dni przerwy i po tym czasie czytam wszystko od początku. Czasem wyrzucam całe fragmenty, czasem zmieniam, przerabiam, a czasem mówię sobie: „nie jest źle, ale trzeba to jeszcze dopieścić”. Nigdy też nie jestem w stu procentach zadowolona z efektu końcowego, bo zawsze wydaje mi się, że jednak mogłam lepiej. 

11 Czy bohaterowie Pani książek pojawiają się w Pani snach? Czy był moment, w którym śnił się Pani fragment, albo cała fabuła jakiejś Pani książki? – Marzena Jaroszek

Mam taką jedną anegdotę związaną ze snem i fabułą książki. Kiedyś obudziłam się rano z poczuciem, że wymyśliłam bestseller. Aż nie mogłam się ruszyć z wrażenia, że przyśniło mi się coś tak genialnego. Historyczna powieść przygodowa. Z królem, podstępnym kardynałem i grupą dzielnych muszkieterów...

Po pięciu sekundach przyszło otrzeźwienie... J Dumas był szybszy.

12 Gdyby mogła Pani wcielić się w rolę jednej z bohaterek dowolnej książki i przeżyć to co ona, kto by to był? – Marta Mrowiec 

Generalnie nie lubię romansów, w których jedyną akcją jest wielka miłość między głównymi bohaterami. Ale chciałabym być Anną Kareniną, oczywiście do momentu, kiedy nie uznała, że warto rzucić się pod pociąg. Ale podobało mi się jak łamała konwenanse i jak weszła w romans z Wrońskim całą sobą. Ja nigdy nie dałam się łapać na romantyczne banały, obsypywanie kwiatami i urocze porównania o oczach jak gwiazdy, więc mogłabym raz spróbować.

13 Czy sytuacje opisywane w książkach mają swój rzeczywisty odpowiednik? – Anna Wrochna

Chyba żaden z bohaterów powieści nie jest tylko i wyłącznie tworem naszej wyobraźni. Bohaterowie książkowi to często zlepek różnych postaci, osobowości, charakterów i ludzi, których poznaliśmy w życiu i których pewne cechy były tak silne, że zapadły nam w pamięć. Z tych prawdziwych kawałków rodzą się papierowe postaci i zaczynają żyć własnym życiem. Podobnie jest z sytuacjami, które opisujemy. W każdej z nich jest ziarnko prawdy, ale doprawione autorską wyobraźnią. Choć muszę przyznać, że w Awarii małżeńskiej większość opisanych wydarzeń w życia obu rodzi, wydarzyła się naprawdę! I nie trzeba było ich specjalnie ubarwiać.

14 Jak u Pani jest z pisaniem? Wpada Pani "w ciąg" i pisze aż nie skończy, czy pracuje Pani według jakiegoś planu? No i czy ważne jest dla Pani miejsce, w którym Pani pracuje? – Anna Wrochna

Mam pewien rytuał pt. „koniec z wymówkami”. Czyli nie wmawiam sobie, że muszę nakarmić kozę sąsiadów, podlać okoliczne trawniki i nawiązać kontakt z pastorem, bowiem to wszystko MUSI poczekać. Rano odwożę dzieci do szkoły, zaliczam naprawdę lub tylko w myślach serię ćwiczeń rzekomo rzeźbiących moje ciało, piję sok z buraków i marchwi by mieć cudną cerę i zasiadam przed komputerem. Odłączam Facebooka. Mam zasadę, że zaglądam do niego dopiero jak napiszę 10 tysięcy znaków. To taki rodzaj nagrody. Piszę więc od rana do czasu, kiedy moje dwa potwory nie wrócą ze szkół z dzikim okrzykiem: „co jest na obiad”, a dwa psy nie spojrzą z wyrzutem, że chyba mały spacer to nie jest jakaś wielka sprawa...

Kiedy jestem poza domem, zawsze mam ze sobą notes (ostatnio dostałam dwa nowe, „kwiatowe” od Lilki Fabisińskiej, która też jest fanką notesów) i tam zapisuję wszystko co wpadnie mi do głowy. Mam już dwa kartony takich zapisanych zeszytów, pełnych notatek dotyczących moich książek.

15 Czy Pani traktuje pisanie jako swego rodzaju rodzaj spełnienia dziecięcych marzeń o karierze w dziedzinie chirurgii ? (bo dla mnie Pani książki właśnie taką funkcję spełniają, kroi Pani moje ciało i naprawia to, co w nim zepsute). Czy myślała Pani kiedyś w ten sposób o swoim pisaniu, czy to jest świadome? – Magdalena SzL

Nigdy tak nie myślałam, a pisząc nigdy nie planuję, że kogoś uleczę czy też naprawię. Ale jeśli pod wpływem moich książek choć jednak osoba zmieniła coś w sobie na lepsze, albo podjęła decyzję, która ją w jakimś sensie uzdrowiła, pomogła stanąć na nogi, albo po prostu pozwoliła spojrzeć na problem z większym dystansem, to mogę się tylko cieszyć. Nie wiem czy umiem leczyć dusze, ale wystarczy mi, że poprawiam humor.

16 Wydaje się Pani silną, odważną, zdecydowaną kobietą, która wie czego chce od życia (nie wiem czy się nie mylę). Co znaczy Pani tatuaż na ramieniu i czy jest ich więcej? – Natalia Kapela

Jest całe mnóstwo rzeczy, których się boję: pająków, urzędników, którzy mówią do mnie niezrozumiałym językiem, zbyt szybkiej jazdy na nartach, wrednych ludzi oraz momentu, w którym zabraknie mi pomysłów na książki. Z resztą można sobie jakoś poradzić. A tatuaż po prostu mi się spodobał. Nie mam zielonego pojęcia czy coś oznacza, pewnie nic. J Ale marzy mi się nowy –dmuchawiec, bo choć kwiat ma korzenie, to nasiona lecą dokąd chcą. 

17 Pani najnowsza książka Harmonia to manifest przeciwko starości, a jednocześnie próba akceptacji życia po czterdziestce, takiej tytułowej harmonii z samym sobą. Wiemy jakie to trudne do zaakceptowania – menopauza, przekwitanie (już sama nazwa może niektórym wydać się straszna), pierwsze zmarszczki, uderzenia gorąca. A jak Pani wyobraża sobie siebie w jesieni życia, co będzie wówczas Pani robiła, nie odczuwa Pani lęku przed tym upływającym czasem, dojrzałością? – Izabela Wyszomirska

Natasza w obiektywie Najka Photography
Bohaterka Hormonii nie boi się starości. Bo starość jest dla niej jednoznaczna. Kombinezon ze zmarszczek, wygodne buty, paltocik zakrywający wspomnienia dawnej młodości i garść tabletek, którą należy łyknąć każdego poranka, by przez resztę dnia jakoś funkcjonować. Znacznie bardziej boi się okresu przejściowego, tego konkretnego momentu, w którym będzie musiała pożegnać się ze swoją kobiecością, dojrzałością oraz wiekiem średnim i wskoczyć do worka z napisem „kobiety przejrzałe”. 

To jest strach przed społecznym odrzuceniem. Przed skreśleniem jej z tych elementów życia, które zarezerwowane są dla młodych. Dobijasz do 50-tki, a więc koniec ze spontanicznością, długimi, rozpuszczonymi włosami, beztroskim śmiechem i objadaniem się ulubionymi ciastami. Bo nie wypada, bo trzeba uważać na wagę i cholesterol, bo wiszą nam piersi. Chce ci się płakać, ale nie wiesz czemu. A może warto pomyśleć, że ponieważ czasu ani nikt nie zatrzyma, ani nie oszuka, to czy nie lepiej zaakceptować siebie w nowej roli? Kobiety dojrzałej, mądrzejszej, wiedzącej czego chce. Psychologowie mówią o zmuszaniu mózgu pod kątem przeszukiwania pozytywnych doświadczeń, wspomnień i myśli na swój temat. Przecież nie wszystko było w naszym życiu smutne, byle jakie i nudne. Na pewno mamy w szufladkach pochowane te wspomnienia, na samą myśl o których uśmiecha nam się gęba. Pielęgnujmy je, wspominajmy jak najczęściej, a nawet powtórzmy, jeśli mamy taką okazję. 

18 W Harmonii pojawia się wątek plaży nudystów. Czy Pani byłaby na tyle odważna... aby rozebrać się i paradować nago? – Izabela Wyszomirska

Ja paraduję nago dość regularnie w niemieckich saunach. Tutaj to rutyna, nikt nikogo nie ocenia, nie wyśmiewa, nie podgląda. Wszyscy paradują na golasa, bez względy na stopień pomarszczenia skóry, zwis pewnych narządów czy ilość tkanki tłuszczowej. Tutaj to nagość jest ubraniem.

19 Co prawda nie czytałam pozostałych książek, jedynie Rosół... ale postaram się wpasować w ideę jej powieści. Jak bliski jest dla Ciebie feminizm, czy utożsamiasz go z obroną kobiet w dzisiejszych realiach? – Klaudia Ce

Zdecydowanie jestem za feminizmem, ale w tym pozytywnym znaczeniu tego słowa. Nie zakładam zatem, że faceci są nam do niczego nie potrzebni i należy wysłać ich w kosmos, ale widzę jak bardzo nas ograniczają i jak wiele kobiet chowa przez nich głowę w piasek. I na to się nie zgadzam. Kobiety są mądre i silne, tylko nie wolno ich wsadzać do klatek. Z drugiej strony widzę też zawiść między kobietami i to jest chyba punkt, od którego należy wyjść. Bądźmy dla siebie wsparciem nie tylko wtedy, gdy jednej podwinie się noga, ale również w sytuacji, gdy ta druga osiągnie sukces. 

20 Pewnego dnia wpadasz do króliczej nory. Jaki świat spodziewasz się zastać po drugiej stronie? – Klaudia Ce – pytanie nagrodzone

Smoki i elfy w każdej ilości. Kocham świat fantasy, trole, krasnoludy, smoczydła wszelakie, nimfy i leśne skrzaty. I jeszcze mógłby tam być Tristan, grany przez Jamesa Franco. Lub Aragorn z Władcy Pierścieni, oczywiście z twarzą Viggo Mortensena. Taki odrobinę melancholijny, z kręconymi włosami, umięśnionym korpusem i wielką miłością w oczach. Mógłby dodatkowo latać na smoku...

To wszystko na dziś :) Serdecznie dziękuję autorce za wyjątkowy wywiad.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zostaw ślad po sobie i proszę, nie obrażaj nikogo.
Masz pytania, wnioski, spostrzeżenia? Pisz śmiało ;)