Wichrowe Wzgórza – Emily Jane Brontë. Historia pewnej miłości.


Literatura klasyczna niezmiernie rzadko gości na blogu, jednak są pozycje, które nie tylko lubię, ale często do nich wracam. Jedną z nich jest właśnie powieść Emily Jane Brontë. I pomyśleć, że kilka lat temu poznałam ją dzięki… Stephanie Meyer.
Historia tragicznej miłości Cathy* i Heathcliffa nie należy do ckliwych i słodkich romansów, jednak ma w sobie ogromny ładunek emocjonalny i zamienia serce (zwłaszcza nastoletnie) w bolesną papkę. Dlaczego ciągle do niej wracam? Przeczytajcie.

Małe cygańskie dziecko, Heathcliff trafia do domu Earnshawów jako „prezent” z podróży. Cichy, prawdomówny chłopiec od początku zdobywa serce pana Earnshawa, jednak nie odwdzięcza mu się zbytnią czułością. Wychowuje się z dziećmi przybranych rodziców i jest akceptowany, jednak po śmierci pana jego los staje się nieznośny. Zarówno służba jak i członkowie rodziny prześladują chłopca, w którym powoli kiełkuje nienawiść. Jedyną osobą, która traktuje Heathcliffa normalnie jest Cathy, co skutkuje wybuchem wielkiej miłości między nimi. Jednak konwenanse i trudny charakter dziedziczki rujnują ten związek, a w sercu Heathcliffa pozostaje rozpacz i żądza zemsty. Cathy, z całą swoją niestabilnością emocjonalną bawi się uczuciami Cygana, przyciąga go i odpycha jednocześnie, łamie mu serce i sprawia, że mężczyzna niczym ślepiec podąża za nią i spełnia pragnienia. Psychika kobiety nie wytrzymuje dylematów, a targające nią emocje prowadzą do nieuchronnej tragedii… Heathcliff podporządkowuje swoje życie zemście, żyje „bez duszy” i odpłaca opracom pięknym za nadobne. A gdzie w tym wszystkim miłość?

Niezwykle trudno ocenić dzieło, które urzekło miliony osób i zainspirowało setki autorów. W wielu książkach znajdziecie cytaty z powieści, najczęściej ten: 

Pozostań przy mnie na zawsze 
- przybierz, jaką chcesz, postać 
- doprowadź mnie do obłędu, 
tylko nie zostawiaj mnie samego w tej otchłani, 
gdzie nie mogę Cię znaleźć! 
Nie mogę żyć bez mojego życia. 
Nie mogę żyć bez mojej duszy!

Autorzy wzorują się na tragicznej miłości Cathy i Heathcliffa, pokazując ją jako wzór miłości idealnie szczerej i nieograniczonej, Nie do końca się z tym zgadzam, gdyż Cathy była w tym „związku” stroną, która brała, nie poświęcając nic w zamian. Zarozumiała i rozpieszczona panienka zwodziła Heathcliffa, nie potrafiła pokonać wewnętrznych uprzedzeń, miotała się w efekcie czego popadła w szaleństwo. Natomiast mężczyzna, nienauczony w dzieciństwie miłości służył jej niczym wierny pies i czekał na moment, gdy ich serca będą mogły osiągnąć spokój i szczęście, co jak pewnie się domyślacie nigdy nie nastąpiło.

Nie zmienia to faktu, że powieść Brontë posiada niesamowity klimat i pokazuje całe spektrum szaleństwa Katarzyny. Od pierwszych stron, gdy czytałam o zgorzkniałym Heathcliffie wyżywającym się na swoim najemcy czułam napięcie i wiedziałam, że stabilność psychiczna bohatera to nieistniejące zjawisko. Opowieść autorki jest przemyślana, choć sprawia czytelnikowi trudności ze względu na liczne przeskoki w czasie. Co ciekawe, w książce praktycznie nie występują bohaterowie pozytywni, każda postać jest naznaczona okrucieństwem, dwulicowością, żadzą zemsty czy czystym szaleństwem. Czytając poczujecie się jak w koszmarze, z którego czytelnik chce się obudzić i jednoczesnie pozostać w nim na zawsze.

To jedyna lektura, która przeniosła mnie w czasie i pokazała klimatyczne, przesycone grozą angielskie wrzosowiska Wichrowych Wzgórz i Drozdowego Gniazda. Już same nazwy miejsc wywołują dreszcze, nie sądzicie? Wracając do ponadczasowej miłości, uważam, że uczucie Katarzyny i Heathcliffa było jak najbardziej tragiczne, gdyż bez wątpienia meżczyzna kochał swoją wybrankę miłością ślepą i nieskończoną. To dla niej postanowił zdobyć bogactwo i wykształcenie, a tym samym wymazać z pamięci innych swoje pochodzenie. Zabiegi te nie przyniosły oczekiwanych efektów, a utrata Cathy odebrała mu cząstkę duszy... Wyobrażacie sobie życie bez osoby, dla której byliście w stanie poświęcić życie? Heathcliff też sobie tego nie wyobrażał, dlatego zamknał się w sobie, zapiekł nienawiść i wyrzycił klucz do swego serca, tak aby nikt ani nic nie było w stanie go zranić.

Każda kolejna lektura Wichrowch Wzgórz sprawia, że pogrążam się w smutku i choć dziś nie działa już na mnie tak jak kiedyś, gdy młodzieńcze serce chłonęło tragedię jak gąbka, to i tak nie mogę się powstrzymać i kupuję kolejne wydania, a potem czytam je wciąż od nowa. Być może na tym polega fenomen Emily Jane Brontë, która napisała jedną jedyną książkę, a pokochały ją miliony... Autorka stworzyła historię ponadczasową, dokładnie przemyślaną i wbrew pozorom piękną. Perfekcyjnie wykreowała bohaterów, kreśląc ich życiorysy z dbałością o szczegóły, a dodatkowo pokusiła się o stworzenie sylwetek nie posiadających krystalicznie czystych cech. Ukazała szaleństwo, smutek, rozgoryczenie i wielką tragedię ludzi, których rozdzieliły konwenanse i uprzedzenia. Jestem przekonana, że po lekturze nie tylko zrozumiecie dlaczego tak wielu pisarzy sięga po schemat miłosci Cathy i Heathcliffa, ale też docenicie piękno szczerego uczucia, o którym możemy czytać we współczesnych książkach. Serdecznie polecam.

Szczegóły
Tytuł: Wichrowe Wzgórza
Autor: Emily Jane Brontë
Przekład: Janina Sujkowska
Wydawnictwo: Świat Książki 2015
Liczba stron: 336

Ocena
Całokształt: 5/6

Za ponowny powrót do Drozdowego Gniazda dziękuję Wydawnictwu Świat Książki.

* Cathy, Katy, Katarzyna – w zależnośći od tłumaczenia imię bohaterki się zmienia. Moim ulubionym jest ejednak oryginalne Cathy, dlatego też w opinii występuje taka wersja.

40 komentarzy:

  1. I ja jeszcze nie czytałam tego tytułu... Muszę przyznać, że potrafisz przyciągnąć do każdej lektury. Czytałam Twoją recenzję z niesłabnącym zainteresowaniem i teraz tylko muszę zabrać się za książkę. Do "Wichrowych wzgórz" zabieram się od paru lat...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Magda, koniecznie się zabierz. Tę pozycję warto poznać, choćby po to by zrozumieć jej wielki wpływ na romanse ;)

      Usuń
  2. Czytałam, podobało mi się... ale miałam za wysokie oczekiwania, więc jakoś niespecjalnie mnie zachwyciła (na pewno nie tak, jak książki Charlotte Bronte, szczególnie "Villette" :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Vilette ciągle przede mną, ale jakoś nie mogę się zabrać. Podobnie jak do Dumy i uprzedzenia ;)

      Usuń
  3. Ależ piękne wydanie książki. Teraz załuję, że nie miałam jeszcze okazji czytać tej powieści.
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  4. Tytuł skojarzył mi się z piosenką The Bill o tym samym tytule. Pewnie to nie ma nic wspólnego, ale ten zespół to też swego rodzaju klasyka.

    melomol.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Co? Tym razem wyjątkowo napiszę, że Twoja ocena jest za niska - uważam, że powieść jest arcydziełem swojego gatunku i w ogóle, ale każdy ma swoje zdanie. Cóż, zapraszam na moją recenzję WW :)

    http://zakurzone-stronice.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie kilka lat temu oceniłabym ją na 6 ;) jednak dziś dostrzegam już minusy ;)

      Usuń
  6. Przez ostatnie dwa miesiące ciągle słuchałem o siostrach Bronties, które uznawane są za jedne z najwybitniejszych pisarek angielskich - wiedziałaś, że zginęły młodo ze względu na bliską obecność cmentarza, przez którą płynęła do nich woda pitna? :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie wiedziałam, wcale nie jest mi lepiej z tą świadomoscią ;)natomiast jeśli chodzi o książki, tylko tę z ich dorobku czytałam (na razie).

      Usuń
  7. O tych siostrach słyszałam same dobre rzeczy.Teraz już postanowiłam,że do końca wakacji muszę przeczytać przynajmniej dwie książki autorki ! :-)

    OdpowiedzUsuń
  8. Ubolewam nad tym, że powieść nie wywarła na mnie spodziewanego wrażenia. Czytałam ją jakoś w liceum i przyznam, że bez szału. Myślę jednak, żeby wrócić do tej historii, może po upływie kilku lat inaczej do niej podejdę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może to wynika z faktu, że nie przepadasz za romansami w ogóle? Tym bardziej takimi, w których chodzi wyłącznie o niespełnioną miłość? Przeczytaj ponownie, może odnajdziesz w niej coś nowego ;)

      Usuń
    2. Może tak być, chociaż ostatnio staram się trochę do tego gatunku przekonać. Na razie kupiłam kilka powieść, gdzie najważniejszy jest wątek miłosny i zobaczymy, co z tego wyjdzie :) Przeczytam ponownie na pewno :)

      Usuń
  9. Czytałam kiedyś, o tek książce się nie zapomina:)

    OdpowiedzUsuń
  10. Nieczęsto sięgam po klasykę. W sumie to zrobiłam wyjątek właśnie dla tej powieści i od pierwszych stron się w niej zakochałam. Nie rozumiem jak można uważać miłość Cathy i Heatcliffa za romantyczną i uważać za wzór. Ten związek był po prostu toksyczny, nie wnosił żadnych korzyści do rodzin pary, wręcz przeciwnie, sprowadził na nie same nieszczęścia. Ugh, oni oboje byli siebie warci :p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie tak! To był związek toksyczny, brutalny i pełen namiętności, którą ciężko zrozumieć. Może właśnie dlatego tak silnie podziałał na świadomość wielu czytelników?

      Usuń
  11. Śliczne wydanie. Niestety, w klasyce to mam takie zaległości, że aż wstyd się przyznawać ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie ma się czego wstydzić, w końcu przyjdzie czas na odkrywanie klasyki ;) U mnie powoli nadchodzi, bardzo drobnymi kroczkami ;)
      A WW przeczytaj, myślę, że Cię urzekną :)

      Usuń
  12. Czytałam tę książkę jakiś rok temu i również mi się bardzo spodobało. Każdy powinien ją koniecznie przeczytać :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Kiedy ja w końcu skusze się na twórczość sióstr... Villette już od tak dawna czeka na półce!

    OdpowiedzUsuń
  14. "Wichrowe wzgórza" znam tylko z ekranu... wstyd! Będę musiała kiedyś nadrobić klasykę...

    OdpowiedzUsuń
  15. Lubię klasykę, ale do powieści Bronte ciężko mi się zabrać :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Próbuję się zabrać za "Wichrowe wzgórza" od jakiegoś czasu i zawsze coś innego mi w ręce wpadnie.
    Ja też pierwszy raz usłyszałam o tej książce jako małolata właśnie dzięki Stephanie Meyer (aż wstyd się przyznać:D). Pamiętam, że w sadze "Zmierzch" było bardzo dużo cytatów i nawiązań do tej książki;)

    www.ksiazkoholiczka94.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiele autorek czerpie inspirację z romansu Cathy i Heathcliffa, zachęcam Cię, byś poznała tę powieść. Przekonasz się, dlaczego mimo upływu lat wciąż nie traci na wartości.

      Usuń
  17. Czekałam na tę recenzję, bo byłam ciekawa jak ci pójdzie z klasyką;) O takich książkach ciężki pisać, bo już praktycznie wszystko zostało o nich powiedziane:) Czuć w twojej recenzji jednak świeżość i to mi się podoba;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kasiu, klasykę wybieram starannie i omijam szerokim łukiem dzieła filozoficzne ;) Lubię akcję, wartką fabułę i dramaty ;)
      I dziękuję ;)

      Usuń
  18. Doceniam klimat tej klasyki, ale jak dla mnie za wiele tu negatywnych emocji i szaleństwa.

    OdpowiedzUsuń
  19. Zawsze, gdy czytam tę książkę, znajduje w niej coś nowego. Wspaniała, ponadczasowa powieść.

    OdpowiedzUsuń
  20. Zgadzam się z każdym słowem. :) Mam wielki sentyment do tej książki, bo to była druga klasyka (nie-lektura) po "Portrecie Doriana Graya" przeczytana w całym moim życiu, która sprawiła, że zaczęłam namiętnie szukać kolejnych takich tytułów, no i zapałałam wielką sympatią do siostrzyczek Bronte. :)
    Natomiast co się tyczy Cathy - nie jest to bohaterka, którą polubiłam, aczkolwiek starałam się okazać jej jak najwięcej współczucia, ze względu na Heathcliffa. Szkoda, że ich historia poszła w takim kierunku, ale z drugiej strony - czy gdyby wszystko poszło tak jak powinno, ta powieść byłaby tak ważna w tej chwili?
    Pozdrawiam,
    Sherry

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A wiesz, że dzięki Tobie mam zamiar przeczytać "Portret Doriana Graya"? Tym bardziej, że Zysk i S-ka własni wydaje go ponownie ;)

      Usuń
  21. Czytałam fregmenty bardzo dawno temu, ale doskonale pamietam ten klimat :P Zdecydowanie muszę sięgnąć po całość i tym razem wejść glębiem w historię :)
    Takie klasyki są czasami naprawdę świetną lekturą: niekiedy lepsze od nowoczesnej "papki" masowo sprzedawanej

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W zupełności się z Tobą zgadzam ;) Przeczytaj koniecznie, fragmenty nie oddają w pełni tego klimatu i atmosfery szaleństwa. Nawet ekranizacja nie jest tak dobra. Polecam ;)

      Usuń
  22. To chyba tylko ja nie pojmuje tej "miłości" bo i on i ona byli dla mnie nienormalni, on już później przechodził samego siebie, nie wiem, przerażało mnie to pokręcone uczucie. A Heathcliffa po prostu nie mogłam znieść, przerażający, odrażający człowiek.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. to była specyficzna miłość ;) tak silna, że doprowadziła oboje do obłędu ;) I mnie też przerażało to uczucie, nie jesteś sama ;)

      Usuń
  23. Czytałam bardzo dawno temu i naprawdę miło wspominam :). Może czas sobie przypomnieć tę książkę ;). A to wydanie jest po prostu cudowne!

    OdpowiedzUsuń
  24. Piękne wydanie "Wichrowych wzgórz". Klasyk, na który poluje już długo, bo nie lubię takich książek kupować nowych, jednak te stare, zniszczone mają w sobie pewny przekaz i posiadają historię, nie tylko w tekście :)
    Pozdrawiam,
    subiektywne-recenzje.blogspot,com

    OdpowiedzUsuń
  25. Przepiękna recenzja... I wydanie też, które zachęca cała swoją oprawą do czytania! Ja mam jeszcze egzemplarz po mojej babce i czeka wytrwale na półce, ale boję się spotkania z takim dziełem. Mam obawy, że może nie podołam albo nie dostrzegę tego, co powinnam dostrzec? Nie wiem, a powieść omijam szerokim łukiem, kiedy jeżdżę wzrokiem po półce. Może to mój błąd? Ale wiedz, że tylko i wyłącznie dzięki Twojej recenzji wezmę się za "Wichrowe Wzgórza" jak się uporam ze swoimi stosami :)

    OdpowiedzUsuń

Zostaw ślad po sobie i proszę, nie obrażaj nikogo.
Masz pytania, wnioski, spostrzeżenia? Pisz śmiało ;)