Czarny Książę – Katarzyna Michalak. Co to, do diabła, jest?!



Najbardziej oczekiwana książka roku zawiodła mnie okrutnie. Wprost nie mogę uwierzyć, że autorka, która oczarowała mnie "Mistrzem" napisała coś takiego.




W Mieście, w którym ludzie są opętani seksem (wypili jakąś truciznę, czy co?) spotykają się główni bohaterowie. Ona - niby nieśmiała, niewinna dziewica, chętnie wskoczyłaby do łóżka każdego, kto na nią spojrzy. Mało tego, podnieca się i "spływa sokami" lekko dźgnięta palcem, a do tego lubi mocne wrażenia. Wybaczcie mi język tego stwierdzenia, ale kierowana silnym niesmakiem nie potrafiłam znaleźć innych słów...
On - mroczny Książę, w którym nie znalazłam nic mrocznego, poza tym że ma problem z własnymi emocjami i kopuluje (dosłownie) z każdą piękną kobietą, czy ta wykazuje ku temu chęci, czy nie.
I ten Trzeci - inspektor, który teoretycznie ma być jedynym sprawiedliwym. Usiłuje rozwikłać zagadkę tajemniczych zabójstw, ale idzie mu to nad wyraz opornie.
Więcej na temat fabuły nie napiszę, by nie psuć "niespodzianki" tym, którzy zdecydują się na lekturę.

Nie potrafię ( i chyba nie chcę) ocenić tej książki pozytywnie. Zacznę od tego, że w sumie nie wiadomo, co to jest: napewno nie erotyk, bo niesmaczne sceny seksu i "wilgoć spływająca po nogach" na co drugiej kartce zamiast wywoływać rumieniec drażniły niemiłosiernie. Nie jest to też romans, bo żadnej miłości tam nie ma... Nie jest to też kryminał, bo intryga marna, a sposób rozwiązania jeszcze gorszy. Autorka pokusiła się o umieszczenie akcji w końcówce XIX wieku, ale nie zadbała o szczegóły (opięte, przezroczyste suknie, czarne koszule i obcisłe spodnie?). 

Miasto jest fikcyjne, rozumiem, ale nie do końca wykreowane, brak mi historycznej spójności (a naprawdę historykiem nie jestem). I do tego nazwisko księcia (Romanow klik), serio? Poza tym brakowało mi rozwinięcia wątków, szerszego spojrzenia na pewne fakty, ukrycia sedna akcji chociaż do 250 strony, ponieważ jeśli ktoś się nie domyśli kim jest zabójca i tak otrzyma odpowiedź w połowie książki.

To wszystko jeszcze bym zniosła, fikcja literacka ma swoje prawa, a wyobraźnia autora nie musi mieć granic. Tylko, że nawet wymysły powinny mieć solidną motywację, a jak widać Katarzyna Michalak chyba do końca nie wiedziała, co chce przekazać swoim czytelnikom. Od samego początku coś mi nie grało w tej historii, nie było żadnej dominującej emocji, ani przyjaźni, ani miłości, ani namiętności, ani nawet zawiści, prawdziwej złości. No nic! Tutaj spodziewałam się trzęsienia ziemi, stanu w którym długo po nic nie sięgnę targana emocjami... Tymczasem finał jest taki, że chcę jak najszybciej zapomniec o tym "dziele".

Plusy? Kilka jest: czyta się szybko, ładnie wygląda na półce i pasuje do pozostałych książek wydawanych w serii, ma intrygujący tytuł, ale jest strzałem w kolano mojego ulubionego wydawnictwa.
Napewno do tej pozycji nie wrócę i potraktuję to jako przypadek przy pracy :)

Szczegóły
Tytuł: Czarny Książę
Autor: Katarzyna Michalak
Wydawnictwo: Filia 2014
Seria: z tulipanem

Ocena
Treść: 1/6
Styl: 4/6
Okładka: 4/6

4 komentarze:

  1. Oj to nie czytam..... No Cyba że z braku czegoś lepszego no i z ciekawości, która często bywa kiepskim doradcą...

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie czytałam, ale gdyby wpadła mi w łapki, pewnie z ciekawości bym zajrzała:D

    OdpowiedzUsuń
  3. nie lubię tego stanu... oczekiwanie, a potem takie rozczarowanie. Tytuł powinien być również inny, np Nawiedzona :)
    do przeczytania, gdy naprawdę nie będzie nic innego (w co wątpię)

    OdpowiedzUsuń
  4. Całkowicie podzielam Twoją opinię. "Mistrz" to naprawdę genialna książka, ale "Czarny Książę" okazał się totalną porażką. Ciekawie się zaczęło, ale z czasem fabuła spadła na samo dno. Gorzej być nie mogło.

    OdpowiedzUsuń

Zostaw ślad po sobie i proszę, nie obrażaj nikogo.
Masz pytania, wnioski, spostrzeżenia? Pisz śmiało ;)