Wywiad z Magdaleną Zimniak



Już 22 maja do księgarń trafi najnowsza powieść Magdaleny Zimniak Gra poza prawem. Według zapowiedzi wydawcy to pochłaniająca opowieść o trudnej miłości matki i córki, o ludzkich tęsknotach i ograniczeniach. I o tym, że każdy jest zdolny do zbrodni. 

archiwum prywatne autorki
Magdalena Zimniak zadebiutowała w 2008 roku, powieścią Szlak. Dwa lata później wydała Willę, która zdobyła nominację do nagrody Srebrny Kałamarz i wyróżnienie jury w konkursie Najlepsza Książka na Jesień na portalu literackim granice.pl. Później ukazały się książki: Pokój Marty (2012),  Jezioro cierni (2013) Białe róże dla Matyldy (2014) i Odezwij się (2017). Pisuje też opowiadania, które ukazywały się w Akancie i Magazynie Fantastycznym. Jest laureatką konkursu na opowiadanie kryminalne ogłoszonego przez agencję literacką Pal Twins i Związek Literatów Polskich (opowiadanie „Zapach róż”) oraz laureatką konkursu wydawnictwa Replika na opowiadanie erotyczne (opowiadanie „Wstydliwy Sekret”). 

Z okazji zbliżającej się premiery Gry poza prawem książki poprosiłyśmy autorkę o chwilę rozmowy. Przeczytajcie.


Gdy patrzę w lustro, widzę osobę, którą lubię pomimo jej wad.

Książka doskonała zmusza do przebywania w jej świecie długi czas po odłożeniu oraz zachwyca konstrukcją i językiem. Innymi słowy, to książka, której zarówno treść jak i forma stoją na najwyższym poziomie. Dla mnie przykładem takiej książki są Bracia Karamazow

Na pewno nie napiszę słodkiej opowieści ku pokrzepieniu serc. Mogę taką czasem przeczytać, ale pisanie zbyt by mnie zmęczyło. 

Polscy autorzy są różni. Świetni i tacy, których książki lepiej omijać szerokim łukiem. Identycznie jak autorzy brytyjscy, rosyjscy, amerykańscy, skandynawscy i wszystkich innych narodowości. 

Chciałabym napisać powieść, która trafi do milionów czytelników i zapewni mi pieniądze na dom z ogrodem. Albo jeszcze lepiej kilka domów ☺ 

Zasady są po to, by je stosować. To bardzo ułatwia życie i relacje z ludźmi. Mówię oczywiście o zasadach, które się akceptuje i uznaje za własne. 

Kocham moją rodzinę, narty, wycieczki górskie, dobre książki i kawę. Rodzina na pierwszym miejscu, dalsza kolejność przypadkowa. Gdy moja młodsza córka była w przedszkolu, poproszona o dokończenie podobnego zdania, powiedziała: „Moja mama najbardziej na świecie lubi kawę”. Mam nadzieję, że już rozumie, że odrobinę się pomyliła ☺

Nienawidzę... Nic nie przychodzi mi do głowy. Może kilkunastogodzinnej jazdy samochodem. 



Do dziś pamiętam Białe róże dla Matyldy  książkę, która nie pozostawia nikogo obojętnym. Już wtedy czułam, że drzemie w Pani ogromny potencjał. W nowej powieści, Gra poza prawem, również porusza Pani temat relacji matka-córka, dlaczego? 

Dziękuję za miłe słowa o Matyldzie. Mam nadzieję, że kiedyś ten potencjał obudzę i rozwinę. Co do relacji matka-córka, często o tym piszę, może dlatego, że sama mam dwie córki, a może dlatego, że mój tata zginął w wypadku samochodowym, kiedy miałam nieco ponad szesnaście lat i mama stała się najważniejszą osobą w moim życiu na długi czas. Przede wszystkim jednak uważam, że z tej relacji można wiele wycisnąć psychologicznie, a ten aspekt zawsze najbardziej mnie w pisaniu interesował. 

Zbrodnia przeraża, ale i fascynuje. Pani książka przekonuje, że każdy jest zdolny do zbrodni. Żyjemy w społeczeństwie pełnym potencjalnych socjopatów? 

Chodzi o zdanie na okładce Gry poza prawem: „I o tym, że każdy jest zdolny do zbrodni”? Ono jest nieco prowokacyjne. Osobiście uważam, że to nieprawda i nawet niektórzy z moich bohaterów zbrodni by nie popełnili ☺. Nie traktuję bliźnich jak potencjalnych przestępców czy socjopatów. Wręcz przeciwnie, lubię ludzi i w każdym doszukuję się przede wszystkim dobra. Może właśnie dlatego piszę o zaburzeniach, o czynach obiektywnie złych czy też bardzo złych, szperam w psychice tych, którzy się tych postępków dopuszczają, próbuję spojrzeć na świat ich oczyma. Zrozumieć. Uważam również, że nie jesteśmy w stanie powiedzieć, jak zachowalibyśmy się w ekstremalnych sytuacjach. Możemy to sobie tylko wyobrażać i zgadywać. „Tyle wiemy o sobie, ile nas sprawdzono”. 
Jak zmieniło się Pani życie od debiutu? Czy dziś może Pani o sobie powiedzieć "ja, pisarka"? 

Jestem autorką sześciu wydanych powieści. Spotykam się z czytelnikami, dostaję od nich maile. Poznałam wiele osób z branży, zawarłam przyjaźnie. Otrzymałam kilka miłych nagród i wyróżnień. Mówię o sobie „pisarka”, bo pisanie traktuję poważnie i zabiera mi sporo czasu. Pisarka to w moim odczuciu osoba, która pisze, a jej książki są czytane. Zupełnie odrębną kwestią jest, czy pisarz jest dobry czy zły. O tym decyduje tak wiele czynników, że często trudno udzielić na to pytanie jednoznacznej odpowiedzi. 

Jak zapatruje się Pani na pisarskie duety? 

Jeśli ktoś lubi pisać w duecie, w porządku. Mnie by się to nie podobało. Chcę pisać w swoim tempie, w swoim stylu i być jedyną osobą, która panuje nad bohaterami i treścią. Czasem pokazuję przed publikacją powieść koleżankom czy kolegom z branży i chętnie słucham uwag. Jeśli uznam, że mają rację (co zdarza się często), dokonuję zmian pod ich kątem. Za całość natomiast ponoszę odpowiedzialność tylko ja i to mi odpowiada. Z jakością powieści napisanych przez dwie osoby bywa różnie. Przy kilku polskich duetach, miałam wrażenie, że doskonale wiem, kto pisał poszczególne fragmenty. 

Wiele polskich pisarek realizuje swoistą misję pisarską: edukują, uświadamiają, uwrażliwiają na cierpienie, walczą z kompleksami bądź jedynie bawią czytelnika. Jaka jest Pani misja?

Nie lubię słowa misja. Wydaje mi się trochę śmieszne w tym kontekście. Jeśli pisarka obwieszcza, że ma misję, momentalnie czuję niechęć do zapoznania się z jej twórczością. Taka reakcja alergiczna. Rozumiem jednak, że chodzi o to, co chcę przekazać czytelnikowi. Po pierwsze, zainteresować i wzbudzić emocje. Po drugie, pokazać, że świat nie jest czarno-biały i na każdą sytuację można spojrzeć z różnych punktów widzenia. Nawet z punktu widzenia czarnych charakterów J. Po trzecie, chcę, żeby czytelnik zajrzał w głąb psychiki bohatera i starał się dociec przyczyn postępowania, czasem dziwacznego, niekiedy strasznego, innym razem heroicznego. 

Pisze Pani do szuflady? Jakiej powieści możemy spodziewać się w następnej kolejności? 

Nigdy nie pisałam do szuflady, nawet zanim zaczęto wydawać moje powieści. Zawsze chciałam podzielić się tym, co we mnie tkwi. Pisałam dla córek, później publikowałam coś w internecie, jeszcze potem czasopisma literackie zamieszczały moje opowiadania. Potem nadszedł debiut powieściowy. Obecnie pracuję nad książką, która łączy w sobie elementy thrillera, powieści obyczajowo-psychologicznej i fantastyki. Rozgrywa się w dwóch planach czasowych: w latach osiemdziesiątych i w roku 2007. W 1987 roku zdarzył się tragiczny wypadek w górach. Dwudziestoletnia dziewczyna, matka kilkumiesięcznej córeczki spadła z drogi na Zawrat. Po dwudziestu latach chłopaka, w którym była zakochana, obecnie mężczyznę w średnim wieku, szczęśliwego męża i ojca dwójki nastoletnich dzieci, spotyka to samo. W obu przypadkach to samobójstwo. Co się pod tym kryje? Jakie implikacje te tragedie niosą dla ich bliskich? Żeby wiedzieć, trzeba będzie przeczytać ☺. 

Pisarz-celebryta czy tajemniczy introwertyk, która postawa pisarska jest Pani bliższa? 

Nie mam osobowości celebrytki, nie lubię być w centrum uwagi, szanuję prywatność. Na dodatek mocno się spinam na sesjach zdjęciowych i fatalnie wychodzę na fotografiach. Przynajmniej wmawiam sobie, że w rzeczywistości wyglądam lepiej. Z drugiej strony nie zależy mi, żeby otaczała mnie aura tajemnicy. Prawdopodobnie jestem bardziej introwertyczką niż ekstrawertyczką, ale we współczesnym świecie przydaje się zmuszenie się do większej otwartości, aż powoli staje się to bardziej naturalne. Tak sobie wielokrotnie rozmawiałam z moimi uczniami, innymi introwertykami i się zgadzamy. Wyobcowany z tłumu artysta, niezrozumiany przez otoczenie, to postać nieco sztuczna. 

Pisarz pisarzowi wilkiem czy przyjacielem? Jak zapatruje się Pani na ostatnie wydarzenia w świecie literackim, gdzie autor usiłuje "postawić do pionu" kolegę po fachu? 

Nie wiem, o jakich ostatnich wydarzeniach Pani mówi, widocznie coś przegapiłam. Bawią mnie te wszystkie przepychanki, wydają mi się zabawą złośliwych dzieci. Jeden pisarz pod pseudonimem postawił znajomym autorom jedynki na lubimy czytać, a przyłapany (swoją drogą ciekawe, że komuś chciało się go wyśledzić!) wyjaśniał, że to w ramach researchu, Inni oburzają się na jakąkolwiek krytykę, wszędzie węszą podstęp. Trzymam się od tego z daleka. Kiedyś dotarły do mnie plotki na mój temat. Początkowo trochę bolały, a potem wydawały mi się już tylko śmieszne. Mam grono wspaniałych przyjaciółek w pisarskim świecie i to mi wystarczy.

Serdecznie dziękuję za niezwykle ciekawą rozmowę, a czytelników gorącą zachęcam do sięgnięcia po najnowszą powieść autorki. Gra poza prawem ukaże się 22 maja, nakładem wydawnictwa Prozami. Skusicie się?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zostaw ślad po sobie i proszę, nie obrażaj nikogo.
Masz pytania, wnioski, spostrzeżenia? Pisz śmiało ;)