I że ci nie odpuszczę – Joanna Szarańska. Kalina w malinach.


Miał być ślub. Miały bić weselne dzwony, a ukochany, nieco stremowany przed ołtarzem, miał obiecywać miłość do grobowej deski. Jednak życie to nie bajka, więc zamiast ślubu była farsa, a zamiast "i żyli długo i szczęśliwie" pojawiło się wspólne dziecko pana młodego... i przyjaciółki panny młodej.

Po takim wstępie możemy się spodziewać jednego, nieodoszła panna młoda raczej nie promieniuje radością życia i ma ochotę kogoś zabić, a potem zrekompensować sobie nieudany początek nowej drogi życia. Kalina postanawia skorzystać z weselnego prezentu, jakim jest voucher do spa. Jedzie do "uzdrowiska" i trafia w sam środek niczego, z Bridget Jones pod pachą i z głową pełną myśli o tym, jakby tu zacząć od nowa. Czy zabytkowy dworek, poczucie misji i najazd emerytów sprawią, że Kalina odzyska radość życia? I czy w końcu, jak na komedię kryminalno-obyczajową przystało, pojawi się jakiś trup? Przeczytajcie.

Komediowy debiut szansą na sukces?

Joanna Szarańska zadebiutowała powieścią, która zwala z nóg lepiej niż niejeden weselny toast. Zabawna, sarkastyczna i życiowa historia o niewiernym Patryku i gotowej na wszystko zdradzonej Kalinie, sprawiła, że na moment zapomniałam o szarości dnia codziennego. Autorka zabiera czytelnika w podróż do rozsypującego się dworku, gdzie na naszą bohaterkę czeka nowy początek wśród odpadających tynków i zsiadłego mleka na śniadanie... Artystyczne zadania i kryminalna zagadka jaką musi rozwikłać Kalina to najmocniejsze elementy fabuły, a cała radosna otoczka i podszyty humorem styl debiutującej pisarki sprawiają, że lektura jest czystą przyjemnością. Homor na poziomie, ciekawie splątane losy bohaterów i romantyczne momenty rekompensują kilka niezbyt rozbudowanych wątków (zabrakło mi większej dawki przebojowej mamuśki, a dziwny tryb pracy stróżów prawa trochę odrealnił wątek kryminalny).

I że ci nie odpuszczę to pierwszy tom cyklu Kalina w malinach i już dziś mogę powiedzieć, że z niecierpliwością będę czekać na kolejne cześci. W powieści wiele się dzieje, akcja pędzi na łeb na szyję, a swojskie akcenty przyciągają uwagę i sprawiają, że debiut pani Szarańskiej pachnie świeżością :) Fajnie się to czyta i przede wszystkim nie ma się wrażenia marnowania czasu na głupoty (jak to często bywa przy komediach). Opowieść jest lekka, barwna i wciągająca, a co najważniejsze ładuje nasze akumalatory pozytywną energią

Cóż z tego, że pan młody okazał się dupkiem, gdy tuż za rogiem czeka szczęście tryskające milionem barw? Co z tego, że złodziej ukradł walizkę, gdy na śniadanko możemy sobie zaserwować świeży kozi serek, a dla relaksu położyć na powiekach plasterki ogórka? Cóż z tego, że ze ścian dworku sypie się tynk, gdy za oknem rozpościera się zapierający dech w piersiach krajobraz? Cała opowieść tchnie optymizmem i sprawia, że zapadamy się w świat bez trosk i zmartwień. Oby takich więcej, więc Joanno, do roboty :) 

Na uwagę zasługuje także świetna kreacja postaci. Wspomniana wcześniej mamusia Kaliny i wąsaty wiejski policjant oraz postać Szparki bawiły mnie do łez, takie pełnokrwiste postaci sprawiają, że powieść zapada w pamięć, mimo że sama fabuła nie należy do odkrywczych. Wielkie brawa należą się autorce za naturalnie brzmiące dialogi i zawarty w nich humor, pozbawiony tandetnych frazesów i żenujących gagów. Jednym słowem – polecam.

Szczegóły
Tytuł: I że ci nie odpuszczę
Autor: Joanna Szarańska
Wydawnictwo: Czwarta Strona 2016

Ocena
Treść: 5-/6
Styl: 5/6
Okładka: 5/6

Za egzemplarz powieści serdecznie dziękuję Wydawnictwu Czwarta Strona

A za zaprosznie na ślub dziękuję Kalinie. Koncertowo wpuściłaś mnie w maliny...I że Ci tego nie odpuszczę, możesz być pewna :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zostaw ślad po sobie i proszę, nie obrażaj nikogo.
Masz pytania, wnioski, spostrzeżenia? Pisz śmiało ;)